Czekoladowy budyń i czekoladowe ciasteczka
Po spacerze w słoneczny, ale mroźny dzień powtórka z czekoladowego, pysznego deseru. Robiłam go rano razem z córeczką. Kuchnia została więc obsypana tartymi migdałami, przesianym kakao i oblana śmietaną. W ten sposób, radośnie i bałaganiarsko powstawał deser dwuczęściowy. ;-) Ciepły, lejący się budyń, wyjadany prosto z garnka. Siekana czekolada, podjadana, jak byłam odwrócona plecami. Nakładane na pergamin czekoladowe kulki lepiące się do palców. Zabawa!Budyń się chłodził w lodówce, a ciastka piekły i pachniały. Na koniec maczałyśmy ciepłe, kruche ciasteczka wilgotne w środku i całe mocno czekoladowe w chłodnym budyniu, przepyszne. Połączenie się dwóch konsystencji stworzyło wspaniały efekt. Łasuchowanie. A za naszymi plecami mój syn uczulony na mleko podjadał prosto z blachy ciasteczka i zjadł ich całe mnóstwo. Rozpusta. :-))
Czekoladowy budyń
250 ml tłustego mleka
125 ml gęstej śmietany
60 g miałkiego cukru
1 łyżka mąki kukurydzianej
35 g kakao w proszku
2 łyżki wrzątku
2 żółtka (białka przydadzą się do zrobienia ciasteczek)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (u mnie domowy cukier waniliowy)
60 g gorzkiej czekolady (u mnie 70%)
W garnuszku zagotowałyśmy mleko i śmietanę.
Do drugiego rondelka wsypałyśmy cukier, cukier waniliowy, mąkę i przesiałyśmy kakao. Dodałyśmy 2 łyżki wrzątku i wymieszałyśmy dodając powoli żóltka oraz gorące mleko ze śmietaną.
Podgrzałyśmy przez kilka minut, mieszając, aż masa zgęstniała. Zestawiłyśmy garnuszek z ognia i wsypałyśmy do niego posiekaną czekoladę. Wymieszałyśmy. Przelałyśmy do naczyń, w których masa miała się schłodzić. Przykryłyśmy je folią, tak by dotykała wierzchu budyniu, aby na budyniu nie zrobiła się sztywna skórka. Schłodziłyśmy.
Do budyniu podałyśmy ciasteczka.
Czekoladowe ciastka
2 białka
200 g mielonych migdałów
30 g kakao w proszku
175 g cukru pudru
Wszystkie składniki wymieszałyśmy (jajek się nie ubija). Potem rękoma formowałyśmy kulki i kładłyśmy na blasze, na pergaminie. Nasze były tak wilgotne, że nie trzeba było ich spłaszczać dłonią, same się rozpłynęły. Wstawiłyśmy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni, termoobieg, i piekłyśmy przez 12 minut. Poczekałyśmy chwilę, aż nieco przestygną i stwardnieją.
* źródło - "Nigella ekspresowo" wyd. Filo