Cranberry Noel
I zaczęła się świąteczna gorączka ;) Pewnie jestem w mniejszości, ale uwielbiam tę przedświąteczną krzątaninę – wyciąganie choinkowych lampek i bombek, sprawdzanie ich stanu, kupowanie ozdób, szwędanie się po bożonarodzeniowym targowisku po Rynku Głównym, planowanie co upieczemy i w końcu – pieczenie. Choć moja mama zawsze gdera, że "ostatni raz piecze na święta", to wiem już, że to nieprawda. Po prostu nie wyobrażamy sobie świąt z kupionymi ciastami. Dziś w hipermarkecie poczęstowana zostałam kawałkiem sernika. Był puszysty i wilgotny, ale... zupełnie bez smaku! A poza tym... dla mnie każdy domowy wypiek ma w sobie jakby duszę, jest wyjątkowy, bo wiem, że w jego przygotowanie naprawdę zostało włożone serce.
Kilka tygodni temu zastanawiałam się, jakie ciasteczka upiekę na tegoroczne Boże Narodzenie. Zaglądałam na Wasze blogi, podpatrywałam i... od razu zakochałam się w kruchych ciasteczkach z żurawiną na blogu Bei. Zerknęłam także na oryginalny przepis Marthy Stewart, przetłumaczony przez dziunię na cincinie. I już wiedziałam, czym wypełnię moje puszki :)
Ciasteczka są pyszne, kruche, mają maślano-waniliowy aromat. I do tego tak cudnie wyglądają :)
Tak samo jak Bea, postanowiłam użyć pistacji.
CRANBERRY NOEL
250g mąki,
175g miękkiego masła,
75g cukru pudru,
1 łyżeczka cukru wanilinowego,
1 łyżka mleka,
szczypta soli (jeśli używamy niesolonych orzechów),
40g posiekanej suszonej żurawiny,
30g posiekanych pistacji lub innych orzechów (np. pecan albo włoskich)
+ ewentualnie 1 białko do posmarowania boków ciastek,
+ ewentualnie 50g posiekanych pistacji, płatków migdałowych lub wiórków kokosowych do obtoczenia boków.
Masło utrzeć na puch razem z cukrem pudrem, cukrem wanilinowym, solą i mlekiem. Dodać mąkę, wymieszać, wsypać pistacje i żurawinę i zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie części, z każdej z nich uformować wałek o średnicy ok. 4-5 cm. Można posmarować ciasto białkiem i obtoczyć wałeczki w drobno posiekanych pistacjach, płatkach, wiórkach itp. (ja tego nie robiłam). Zawinąć w folię spożywczą i umieścić w zamrażalniku na ok. 20-30 minut. Następnie pokroić na 5-7mm. plasterki. Układać na blasze wyłożonej papierem i piec ok.12 minut w temp. 200 stopni, aż brzegi zaczną się lekko rumienić. Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.
Z proporcji wychodzi ok. 30-35 ciasteczek. Ja zrobiłam z podwójnej porcji ;)
No a poza tym... te ciasteczka luźno kojarzą mi się z francuską kolędą "Petit Papa Noël", którą musiałam uczyć się na pamięć w liceum ;)
Kilka tygodni temu zastanawiałam się, jakie ciasteczka upiekę na tegoroczne Boże Narodzenie. Zaglądałam na Wasze blogi, podpatrywałam i... od razu zakochałam się w kruchych ciasteczkach z żurawiną na blogu Bei. Zerknęłam także na oryginalny przepis Marthy Stewart, przetłumaczony przez dziunię na cincinie. I już wiedziałam, czym wypełnię moje puszki :)
Ciasteczka są pyszne, kruche, mają maślano-waniliowy aromat. I do tego tak cudnie wyglądają :)
Tak samo jak Bea, postanowiłam użyć pistacji.
CRANBERRY NOEL
250g mąki,
175g miękkiego masła,
75g cukru pudru,
1 łyżeczka cukru wanilinowego,
1 łyżka mleka,
szczypta soli (jeśli używamy niesolonych orzechów),
40g posiekanej suszonej żurawiny,
30g posiekanych pistacji lub innych orzechów (np. pecan albo włoskich)
+ ewentualnie 1 białko do posmarowania boków ciastek,
+ ewentualnie 50g posiekanych pistacji, płatków migdałowych lub wiórków kokosowych do obtoczenia boków.
Masło utrzeć na puch razem z cukrem pudrem, cukrem wanilinowym, solą i mlekiem. Dodać mąkę, wymieszać, wsypać pistacje i żurawinę i zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie części, z każdej z nich uformować wałek o średnicy ok. 4-5 cm. Można posmarować ciasto białkiem i obtoczyć wałeczki w drobno posiekanych pistacjach, płatkach, wiórkach itp. (ja tego nie robiłam). Zawinąć w folię spożywczą i umieścić w zamrażalniku na ok. 20-30 minut. Następnie pokroić na 5-7mm. plasterki. Układać na blasze wyłożonej papierem i piec ok.12 minut w temp. 200 stopni, aż brzegi zaczną się lekko rumienić. Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.
Z proporcji wychodzi ok. 30-35 ciasteczek. Ja zrobiłam z podwójnej porcji ;)
No a poza tym... te ciasteczka luźno kojarzą mi się z francuską kolędą "Petit Papa Noël", którą musiałam uczyć się na pamięć w liceum ;)