Chleb bez drożdży i zakwasu
Już jakiś czas temu padło na blogu pytanie o chleb bez drożdży. Muszę przyznać, że dłużej się musiałam nad tematem zastanowić. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to oczywiście zakwas, ale to jednak bardziej skomplikowana rzecz. Od tak, żeby sobie upiec chleb od święta, to nie bardzo się nadaje... Są też oczywiście chleby na sodzie, o których pomyślałam z zaciekawieniem. Nigdy nie próbowałam takiego cuda, stwierdziłam więc, że warto byłoby się zmierzyć z zagadnieniem. W książce Brød: 100 lækre opskrifter znalazłam wyjątkowo nietypowe rozwiązanie, mianowicie: chleb na proszku. Hmm... Czy to się uda...? Zachęcona poprzednimi sukcesami, zaufałam książce.
Zmieniłam ilość mąki pszennej w stosunku do kukurydzianej z tej prostej przyczyny, że kukurydziana wyszła w bliżej mi nieznanych okolicznościach (a wiadomo, do sklepu to mi się iść nie chciało...). Dałam też nieco więcej mąki ogólnie, i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z efektu. Oczywiście od razu wiadomo, że nie jest to chleb na drożdżach, jednak smakuje naprawdę dobrze. Lekko się kruszy, wyraźnie czuć w nim dymkę i parmezan. Chrupiąca skórka i mięciutki środek, do tego masło i plasterek pomidora - dla mnie było to naprawdę pyszne drugie śniadanie. C. też zjadał z apetytem. Polecam eksperymentatorom i tym, którzy chleba na drożdżach jeść nie mogą.
Chlebek z mąką kukurydzianą, dymką i parmezanem
Składniki: (na formę 25x25 cm)
- 75 g mąki kukurydzianej
- 250 g mąki pszennej
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka pieprzu
- 40 g parmezanu
- 5 cebulek dymek
- 2 jajka
- 400 ml mleka
- 55 g masła
dodatkowo:
- 15 g parmezanu
Mąki przesiać, wymieszać z proszkiem, solą, pieprzem, parmezanem startym na tarce o drobnych oczkach i posiekanymi dymkami. Jajka roztrzepać, wymieszać z mlekiem i rozpuszczonym i przestudzonym masłem. Masę jajeczną wlać do suchych składników, dokładnie wymieszać łyżką lub szybko zmiksować.
Formę wysmarować masłem, przelać ciasto. Na wierzch zetrzeć pozostały parmezan.
Piec w 190 st. C. przez 30-35 minut, do suchego patyczka. Ostudzić.
Smacznego!
A dzisiaj, oczywiście, pierwszy dzień wiosny. Czujecie już jej zapach w powietrzu?
Ja wczoraj odważyłam się wyjść w lekkiej kurtce, którą dzisiaj niestety musiałam zamienić na zimowy płaszcz. Troszkę zbyt odważnie postąpiłam... Mam jednak nadzieję, że już niedługo płaszcz schowam na dnie szafy - wiatr bowiem, choć wieje nieprzerwanie, jest jakby cieplejszy, no i ten zapach... Czuć wiosnę, po prostu. Jak się cieszę!