bułeczki, które zawsze się udają :)
Dzisiaj kolejne bułeczki na niedzielę...
Ten przepis miałam wydrukowany juz dosyć dawno, dzisiaj, szukając źródła, znalażłam je na blogu Liski.
Bułeczki malutkie, mięciutkie, rumiane i pyszne.
Zmniejszyłam tylko ilość cukru.
Bułeczki pszenne
1 małe jajko (ja miałam duże)
200 ml zimnego mleka
8 g świeżych drożdży
2 łyżeczki cukru (dałam jedną)
50 g zimnego, pokrojonego w kostkę masła
340 g białej mąki
7 g soli morskiej
do posypania: co kto lubi - u mnie siemię lniane, mak i sezam, posmarowane mlekiem
Mąkę+sól+masło utrzeć ręką. W małej miseczce rozkruszyć drożdże, wsypać do nich cukier i 4 łyżki zimnego (!) mleka. Dokładnie wymieszać i wlać do mąki. Powoli wlewać pozostałe mleko, a na końcu lekko rozbełtane jajko. Wyrobić rękoma.
Jeśli jest zbyt luźne, dosypać trochę mąki. Odstawić na 1,5 - 2 godz przykryte ściereczką aż podwoi swoją objętość.
Piekarnik nagrzać do temp 230 st C. Z ciasta formować małe bułeczki, układać je na dużej, wysmarowanej oliwą blaszce, zostawiając 5 cm. odstępy m.dz bułeczkami. Bułeczki posmarować mlekiem lub jajkiem, posypać czym się lubi i wstawić do piekarnika na 5 min. Po tym czasie zmniejszyć temp. do 200 st C i piec kolejne 5-10 min.
Metoda maszynowa:
wszystkie składniki zagnieść na programie DOUGH, następnie uformować bułeczki.
P.S. Podobno bułeczki można zamrozić. W przeciwnym wypadku trzeba je zjeść w
ciągu 24 h. Z podanego przepisu wyszło mi 16 bułeczek.