Brutti ma buoni
Pozostając we włoskim klimacie zjemy dziś pyszne, włoskie ciasteczka. Co Wy na to ? Ciastka, jak sama nazwa wskazuje są brzydkie, ale dobre. I naprawdę takie są ! :) Słodkie, pełne bakalii, pyszniutkie, a ich wygląd? No cóż, nie należy do najładniejszych, jednak smak rekompensuje wszystko. Przepis na te słodkości znalazłam u Konsti, zachęciły mnie zdjęcia ciasteczek no i oczywiście to, że są włoskie. Słyszałam o nich już nie raz i zawsze miałam chęć je zrobić, aż w końcu się zdecydowałam. Polecam do popołudniowej kawki czy herbatki (ale koniecznie gorzkiej, bo ciastka są słodkie!) :))
Dodatkową zaletą ciastek jest to, że są na samych białkach, więc jak macie zbędne białka, to jak najbardziej polecam! :)
Składniki (na ok. 50-60 szt, mi wyszło mniej, bo robiłam dość duże):
*6 białek
*40 dag cukru (dałam 32 dag, a i tak wyszły słodkie)
*250g migdałów (dałam orzechy włoskie)
*250g orzechów pistacjowych
*100g rodzynek (dałam pół na pół z daktylami suszonymi)
*3 łyżki kakao
*1 cukier waniliowy
*cynamon do smaku
Wykonanie:
Migdały i orzeszki pistacjowe wrzucić na patelnię i opiekać przez kilka minut (nie przypalić!). Zdjąć z ognia, wymieszać z rodzynkami, posiekać.
Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie wymieszać z bakaliami oraz z pozostałymi składnikami. Powinna powstać zwarta, chropowata masa (jeśli będzie za rzadka można zagęścić odrobiną mąki, ja tak zrobiłam). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, kłaść łyżką na niej porcje masy. Wstawić blachę do piekarnika i piec około 20 minut w temperaturze 170-180 stopni C.
Nie należy ich piec zbyt długo, ani w zbyt wysokiej temperaturze, bo będą twarde jak kamień. Można przechowywać długo w metalowej puszce.
Smacznego :)