Bliny z łososiem i śmietanką
Zachciało mi się blinów. Ot tak, nagle, bez żadnego uprzedzenia spadła na mnie ta chęć, jak grom z jasnego nieba. Cóż było robić – poddałam się jej, nawet wcześniej zadbałam o to, żeby kupić kaszę gryczaną (mąki nie było akurat w sklepie) i zabrałam się za ciasto. Właściwie najpierw przeszukałam internet w poszukiwaniu idealnego przepisu, a takim wydał mi się ten z bloga Kwestia Smaku. Uzbrojona w przepis wykonałam ciasto i usmażyłam cudne, złote placuszki. Mmmmmm, muszę Wam powiedzieć, że to było niebo w gębie – śmietanę doprawiłam solą i sokiem z cytryny, łosoś już był idealnie sprawiony, do tego koperek i kilka kropel soku cytrynowego jako zwieńczenie dzieła Byłam bardzo dumna z moich blinów i zjadłam aż cztery (są bardzo sycące).
Składniki:
- 25 g drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 2 szklanki mleka
- 100 g mąki pszennej
- 250 g mąki gryczanej (zmieliłam w młynku do kawy 250 g kaszy gryczanej niepalonej)
- 1 żółtko
- 50 ml roztopionego masła
- 1 łyżeczka soli
Wykonanie:
Drożdże wymieszać z cukrem, dwoma łyżkami mąki pszennej oraz odrobiną ciepłego mleka. Odstawić na kilkanaście minut do wyrośnięcia. Gdy drożdże ruszą wymieszać wszystkie składniki tak, aby się połączyły. Ciasto odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Pod koniec wyrastania rozgrzać na patelni tłuszcz – łyżką kłaść porcje ciasta na patelni i smażyć na złoty kolor z obu stron. Obłożyć ulubionymi dodatkami. Pyszny obiad dla wszystkich gwarantowany – na pewno nikt nie wyjdzie głodny.
Aha, gdzieś wyczytałam, że bliny można mrozić. Jako że wyszło ich sporo – ok. 20 sztuk, zamierzam wypróbować ten pomysł – zobaczymy, co z tego wyjdzie i czy w tygodniu będę mogła zabrać do pracy pyszne placuszki bez pieczenia ich rano