Banoffee Pie czyli jak skutecznie zasłodzić się na cały dzień :)
Mam sporo zaległych wpisów. Przy małym dziecku czasami po prostu brakuje czasu na ich publikowanie, a i z weną nieraz ciężko. Dzisiejszy przepis, jak widać po zdjęciu, pochodzi z maja, kiedy to zaczynały kwitnąć bzy. Swoją drogą, wydaje się, że było to tak niedawno, a przecież mamy już lipiec :)
Banoffee Pie było na mojej liście do zrobienia od zawsze. Bałam się jednak, że mi się nie uda albo że nie będzie nam smakował. W końcu się jednak przemogłam i poczyniłam ten słynny angielski deser. Przepis znalazłam na blogu Arnikowa kuchnia, a jego autorka wyszperała go na blogu Zielakowo. Robi się go bardzo prosto, nie wiem doprawdy czego się obawiałam. Efekt okazał się zadowalający: ciasto prezentowało się ładnie, dość dobrze się kroiło i smakowało wszystkim, którzy go próbowali. Jedyne ostrzeżenie: jest bardzo, ale to bardzo słodkie. Kawałka jaki widać na zdjęciu, mimo szczerych chęci, nie potrafiłam zjeść za jednym razem. Wszyscy słodyczoholicy powinny być zadowoleni ;)
Składniki:
- opakowanie ciastek digestive z czekoladą
- 100 g zmielonych migdałów
- 60 g rozpuszczonego masła
- 400 g kajmaku
- 4 banany
- sok z cytryny
- 500 ml kremówki 30%
- ewentualnie śmietan-fix
- łyżka cukru pudru
- 2 kostki gorzkiej czekolady
Wykonanie:
Przygotować spód ciasta: masło rozpuścić, dodać zmielone ciastka oraz migdały. Wymieszać. Gotową masą wyłożyć dno formy (u mnie tortownica o średnicy 21 cm), docisnąć dłonią. Piec ok. 10-15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Ostudzić. Schłodzony spód posmarować kajmakiem (puszkę można ogrzać w ciepłej wodzie, ponieważ gęsty kajmak ciężko rozprowadzić na ciasteczkowym spodzie). Rozłożyć na nim plasterki bananów, skropić sokiem z cytryny. Kremówkę ubić, dodając pod koniec ubijania cukier puder i ew. śmietan-fix. Śmietanę rozłożyć na wierzchu, wyrównać. Schłodzić. Przed podaniem oprószyć startą czekoladą. Smacznego :)