Akademia burczymiwbrzuchu #8: Pierogi
Zabieram się za ten post już chyba od tygodni, ale jeśli to czytacie, to prawdopodobnie udało się go skończyć:)
Pierogi. Dla wielu absolutny hit kuchni polskiej, coś czym możemy poszczycić się na całym świecie i najczęstszy przedmiot zdania "moja mama/babcia robi najlepsze". Trochę boję się wchodzić na ten grząski grunt, bo z pierogami trochę jak z jajecznicą, każdy myśli, że ma przepis na najlepsze i nie dopuszcza alternatywy. Mimo wszystko zaryzykuję.
Dzisiaj podam wam przepis na ciasto, które według mnie smakuje tak, jak powinny smakować prawdziwe, klasyczne, domowe pierogi. Nie będę eksperymentować, do ciasta nie dodam puree dyniowego ani ziół, o tym możemy porozmawiać w następnej części cyklu. Nie będę też szaleć z farszem, będzie bardzo klasycznie, jak na ten blog nie przystało- ulepimy pierogi ruskie i pierogi z mięsem.
Teoria
Ciasto
Przepis na to ciasto jest w mojej rodzinie od nie wiem jak dawna. Najdalej jak mogę sięgnąć pamięcią stosowała go moja babcia, przejęła go mama i wszystkie lepiące ciocie. Gdy byłam mała, zastanawiałam się dlaczego są tak zadowolone z siebie i opowiadają wszystkim o "idealnym przepisie na ciasto, które nie tylko smakuje najlepiej, ale też jest niezwykle przyjemne w obyciu". Z czasem, gdy sama zaczęłam gotować, doceniłam tę spuściznę. Przepis sprzedaję koleżankom na prawo i lewo i każda wraca z tym pięknym uśmiechem i rysującą się na twarzy dumą (no i z tym "nie wiedziałam, że robienie pierogów może być takie proste).
Kluczem do perfekcyjnego ciasta jest dodatek oliwy z oliwek i brak jajek. Ciasto tworzymy z połączenia mąki, oliwy, soli i ciepłej wody. Jest na tyle uniwersalne smakowo, że tworzę z niego też uszka, czy dim sumy (czasem tez ravioli, choć jestem zdania, że klasyczny makaron jednak musi smakować żółtkami). Największą jego zaletą jest jednak elastyczność. Raczej nie zdarza się, żeby zrobiły się w nim dziury, lub przykleiło się od blatu, idealnie odchodzi od ręki.
Przepis (na około 80 pierogów*)
- 3 szklanki mąki (szklanka 250 ml)/ około 450 g
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- płaska łyżeczka soli
- 1 szklanka ciepłej wody
W misce lub na blacie wysypujemy mąkę, dodajemy oliwę i sól. Powoli zaczynamy dolewać ciepłej wody i zagniatać. Kończymy dolewanie, gdy zagniecione ciasto jest elastyczne, jednolite i nie lepiące się. Jeśli przegięliśmy z wodą i ciasto mimo zagniecenia nadal jest mocno lepkie, możemy lekko podsypać mąką.
- mąka- do pierogów używam mąki pszennej, typ około 450-600 (są to najbardziej typowe mąki dostępne w sklepach, na przykład tortowa, luksusowa, gdańska, itd.); jeśli mam ochotę na zdrowszą wersję, wybieram mąkę orkiszową jasną; raczej nie używam mąki razowej, znacznie wpływa na smak pierogów
- oliwa - tu nie musimy postawić na bardzo wysokojakościową oliwę extra virgin, nawet nie jest to wskazane ze względu na mocną goryczkę, użyjmy zwykłej, pospolitej oliwy z oliwek
- ciepła woda- używam ciepłej wody z kranu i nikt mi nie wmówi, że musi być przegotowana, ciepła w tym wypadku oznacza taką, która nie parzy w palec
Przechowywanie
Gotowego, zagniecionego ciasta nie będziemy rozwałkowywać w całości, ja zwykle dzielę je na kilka kawałków, aby wałkowanie było łatwiejsze. Co zrobić z pozostałą częścią ciasta, której aktualnie nie używamy? Należy zrobić wszystko, aby nie wyschła. Jest na to prosty trik- przykrywamy pozostałą część ciasta do góry nogami miską, w której ciasto zagniataliśmy. Później bierzemy kolejny kawałek, a resztę znowu zostawiamy pod przykryciem. I tak do wyczerpania zapasów
Wałkowanie
Choć wiadomo, są gusta i guściki, ja zostałam nauczona, że największym sukcesem jaki możesz osiągnąć przy lepieniu pierogów, jest jak najcieńsze ciasto. Przy moim rodzinnym stole największy komplement, jaki mogą usłyszeć twoje pierogi jest "woooow jakie cieniutkie ciasto, niesamowite!". Mam na to dwa sposoby.
Jeden ze sposobów praktykowałam od jakiegoś czasu do dziś. Mianowicie przepuszczanie ciasta pierogowego przez maszynę do makaronu. Maszyna ma możliwość dokładnego ustawienia jak cienkie chcesz ciasto i bez specjalnego wysiłku (jedynie kilkoma ruchami korbką) osiągałam taką cienkość, jaką sobie zaplanowałam. Bardzo to wygodne, choć pewnie nie wszyscy taką maszynę posiadają.
Drugi ze sposobów zastosowałam dzisiaj. Uznałam, że skoro próbuję wam sprzedać przepis na ciasto, muszę na własnej skórze przekonać się jak to z tym wałkowaniem jest. Rozwałkowałam ciasto bardzo cienko, ale bez przesady, następnie wykroiłam szklanką kółka i przed nałożeniem farszu każde z kółek jeszcze wałkowałam. Stały się nie tylko dużo większe i nakładanie farszu było dużo prostsze, ale też ciasto osiągnęło maksymalny stopień cienkości. Tak jak już wspominałam wcześniej, ciasto wałkuje na kilka razy, odkrawając małe porcje. Nie lubię męczyć się z rozwałkowywaniem wielkiego płatu ciasta na całym blacie, szczególnie, że wtedy ciasto dużo szybciej schnie.
Wykrawanie
Z ciasta wykrawamy kółka za pomocą odwróconej do góry nogami szklanki. Używam tej samej szklanki, której używałam do odmierzania mąki i wody, ma na oko 7 cm średnicy, ale nie ma to większego znaczenia. Im większej użyjecie, tym większe wyjdą wam pierogi. Weźcie pod uwagę, że po dodatkowym rozwałkowaniu każdego kółka, będą nieco większe.
Ciasto dookoła wyciętych kółek zbieramy, dodajemy do kolejnej porcji i rozwałkowujemy, aby wykorzystać całość.
Lepienie
Przyznam szczerze, że moje manualne zdolności są raczej na niskim poziomie, w lepieniu jestem kiepska, lepsza w wydawaniu rozkazów. Mam to od dziecka, moja Mama nie pozwalała mi lepić pierogów, bo "zmarnuje jej ciasto" i demonstracyjnie wyrzucała te zlepione przeze mnie. Wobec tego zwykle lepieniem zajmuje się mój mąż.
W moim domu nie stosowano nigdy falbanek, ani dekoracji na brzegach pierogów. Mama stawiała na minimalizm i ja również na niego stawiam. Nie nauczę was więc fantazyjnych wykończeń.
Jak już wspomniałam wcześniej, aby ulepić pieróg, wykrawamy szklanką kółko, rozwałkowujemy je, a następnie nakładamy na środek na tyle dużą ilość farszu, aby swobodnie skleić brzegi ze sobą, tak aby farsz nie dostał się między brzegi. Moja Mama zwykła mnie straszyć, że jak tylko odrobina farszu dostanie się między brzegi, to po pierogu. Prawda jest taka, że da się go uratować otwierając i wycierając dokładnie brzegi, ale staramy się tego unikać. Sklejamy mocno palcami, układamy na talerzu/blacie/tacy i przykrywamy ściereczką, aby pierogi nie wyschły.
Farsz
Farszem może być dosłownie wszystko. Najważniejsze, aby nie miało wodnistej konsystencji, farsz powinien być tak gęsty, aby swobodnie można było ulepić z niego kulkę w rękach. W przeciwnym razie będziemy mieć z nim ciężką przeprawę, gdyż będzie się wylewał.
Do farszy, które lubią puszczać sok, czyli farszy owocowych dodajemy mąkę, aby sok w środku zagęścił się podczas gotowania.
Propozycje farszy, które znajdziecie na blogu:
- jagody
- ruskie z miętą i groszkiem
- z czosnkiem niedźwiedzim i żurawiną
- kaczka (z pomarańczowym masłem)
- z wędzonym twarogiem i karmelizowaną cebulą
- z mięsem i kurkami
- z kaszanką i miętą
- z wiśnią i czekoladą
- z kaszą gryczaną
- z botwinką i kozim serem
Co zrobić z farszem, którego zrobiliśmy za dużo?
farsz do ruskich- dodajemy jajko, obtaczamy w bułce tartej i tworzymy kotlety, o takie jak pokazywała wam kiedyś Tosia
farsz mięsny- faszerujemy nim na przykład cukinie, lub paprykę, możemy też go dodać do makaronu w sosie pomidorowym
Gotowanie
Długość gotowania zależy od grubości ciasta. Jeśli robicie pierogi z cienkiego ciasta wrzućcie je do dużego garnka na osolony (ja daję płaską łyżkę soli na duży garnek) wrzątek. Wymieszajcie i poczekajcie aż wypłyną. Jeśli gotujecie pierogi świeże (nie mrożone) poczekajcie około 2 minuty od wypłynięcia i wyłówcie pierogi delikatnie łyżką cedzakową. Jeśli gotowaliście pierogi mrożone, poczekajcie dodatkowe 2 minuty. Najbardziej sprawdzoną metodą jest wyłowienie jednego i sprawdzenie, czy ciasto jest już rozpływające się w ustach.
Mrożenie
Jeśli chodzi o mrożenie pierogów, aby cieszyć się nimi później, są dwie szkoły. Pierwsza zakłada zamrożenie świeżo ulepionych pierogów na surowo, druga lekko obgotowanych. Ja należę do przedstawicieli pierwszej szkoły, pierogi zawsze mrożę na surowo i naprawdę czasem po ugotowaniu nie czuć różnicy.
Pierogi mrozimy na płasko na tackach do grilla, lub ręczniku papierowym, a gdy lekko zmrożą się z zewnątrz, po około pół godzinie możemy przerzucić do worków do mrożenia. Dzieki temu lekko zmrożone z zewnątrz pierogi nie poprzyklejają się do siebie, jak to się zdarza, gdy wrzucimy je od razu do woreczka.
Podanie
Zabijcie mnie, ale nie uznaję skwarków, ani cebuli. Uważam, że psują smak. Pierogi lubię najbardziej z kapką jogurtu naturalnego (to lepszy i zdrowszy zamiennik śmietany) i najlepiej nie z wody, a odsmażone na maśle. Ale jeśli chcecie to oczywiście podsmażcie cebulę na maśle, lub postawcie na drobno pokrojone skwarki z boczku.
Przepisy
Ciasto przygotowujemy zgodnie z przepisem powyżej (ale już po przygotowaniu farszu)
Ruskie
- 225 g twarogu - 2 średnie cebule - 3 łyżki masła - 3 średnie ziemniaki - pieprz - sól
- Ziemniaki obieramy ze skórki, kroimy na małe kawałki i gotujemy w osolonej (1 płaska łyżka soli) wodzie do miękkości. Odcedzamy, ugniatamy aby stworzyć puree i zostawiamy do ostudzenia.
- Cebulę obieramy ze skórki i szatkujemy.
- Masło rozgrzewamy na patelni i dodajemy cebulę. Smażymy aż lekko zbrązowieje, odstawiamy do wystudzenia.
- Mieszamy twaróg, ziemniaki i cebulę. Ugniatamy, aby stworzyły jednolitą masę.
- Mocno pieprzymy i dosalamy.
- 3 szpondry wołowe - 1 pręga wołowa - włoszczyzna (marchew, pietruszka, por, cebula, natka pietruszki, seler) - łyżeczka ziela angielskiego - pół łyżeczki ziaren pieprzu - główka czosnku - 3 liście laurowe - 2 cebule - 3 łyżki masła - pół natki pietruszki - pół łyżeczki cynamonu - pieprz - sól
- Na patelni rozgrzewamy masło, dodajemy obraną i poszatkowaną cebulę i smażymy aż lekko zbrązowieje. Odstawiamy na później.
- Umyte kawałki mięsa wrzucamy do dużego garnka i zalewamy wodą. Zagotowujemy.
- Gdy z mięsa wypłyną szumowiny, zbieramy je sitkiem, lub łyżką i dodajemy pokrojoną w średnie kawałki włoszczyznę.
- Dodajemy ziele angielskie, pieprz i liście laurowe. Dodajemy też przekrojoną główkę czosnku (wcześniej wyjmując dwa ząbki, które przydadzą się później). Solimy łyżeczką soli.
- Gotujemy przez około godzinę, a następnie wyjmujemy mięso i odkrawamy kości.
- Mięso wrzucamy do blendera, lub do maszynki do mielenia mięsa dodając również pół cebuli z bulionu, 1 marchewkę i 1 pietruszkę.
- Do zmielonego mięsa z warzywami dodajemy usmażoną wcześniej cebulę, przeciśnięte przez wyciskarkę dwa ząbki czosnku, cynamon, dużo pieprzu i dosalamy.
- Natkę pietruszki szatkujemy i dodajemy do farszu. Dokładnie mieszamy.