Zupa krem z dyni (na rosole z gęsi)
Aromatyczna, rozgrzewająca, syta i... słodkawa - tak w skrócie można opisać tę zupę. Pewnie wielu z Was już jej próbowało (nie ma to jak wstawić jeden z podstawowych przepisów z wykorzystaniem dyni pod koniec sezonu...), ale czy jedliście wersję na gęsinie?
Jeśli nie, to mocno zachęcam do spróbowania! Zupa jest delikatniejsza, bardziej kremowa, głebsza w smaku - przepyszna. Zresztą podobnie jest z zupą kremem z cukinii w wersji na rosole z gęsi.
Mimo powyższego opiewania gęsiny, oczywiście polecam przyrządzać tę zupę również na tradycyjnym rosole czy bulionie warzywnym - nie co dzień mamy gęś pod ręką, a zupa jest naprawdę wyśmienita i warta częstego serwowania.
Składniki:
- połowa średniej dyni
- 3 średnie cebule
- 4 ząbki czosnku
- 2 szklanki rosołu z gęsi (lub tradycyjnego rosołu czy też bulionu warzywnego)
- przyprawy: pieprz do smaku, szczypta chilli, szczypta imbiru, szczypta gałki muszkatołowej
- olej rzepakowy do smażenia (ok. 2 łyżek)
Dynię pozbawić miąższu z nasionami i obrać ze skórki. Pokroić w kostkę (o boku ok. 4-5 cm). Cebulę pokroić, czosnek drobno posiekać. Na patelni rozgrzać olej i podsmażyć cebulę do zeszklenia. Do gotowej cebuli dodać czosnek i jeszcze chwilę razem smażyć.
Do dużego garnka przełożyć cebulę z czosnkiem, dodać kawałki dyni, a następnie wlać rosół. Całość gotować na średnim ogniu ok. 30-40 minut. W trakcie gotowania, przyprawić zupę (ilość przypraw według smaku, u mnie na przykład dominowało chilli). Gotową zupę odstawić do przestygnięcia, a kiedy będzie chłodna zmiksować ją blenderem na jednolitą masę.
Ponieważ zupa jest dość słodkawa, polecam podawać z jogurtem naturalnym czy też ze śmietaną (najlepiej kwaśną).
*********
"Chwaliłam się" już na FB, ale wypada wspomnieć o pewnym wyróżnieniu również na samym blogu - w końcu dotyczy właśnie jego - Bake&Taste znalazł się w rankingu Kulinarne Social Media (klik).
W skrócie jest to "ranking 11 blogerek kulinarnych, które mają ogromny potencjał marketingowy i mogą cieszyć się dużym zainteresowaniem grup docelowych marek związanych z branżą cateringową. W rankingu znaleźć można zarówno najpopularniejsze już blogi (np. Kwestia Smaku, Moje Wypieki czy Pozytywna Kuchnia), jak i te mniej znane, ale dorównujące jakością wcześniej wymienionym".
Szczerze powiedziawszy trafiłam na niego jakiś tydzień temu, zupełnie przypadkiem, nawet nie więdząc wcześniej, że się w nim znalazłam. Tym większe było zatem moje zaskoczenie... i po prostu duża radość.
Wszelakich rankingów jest wiele i choć nie wiem do końca, na ile akurat ten jest miarodajny, ale i tak zrobiło się ciepło na serduchu, że ktoś umieścił mnie w tak zacnym gronie.
Dziękuję, że tu zaglądacie, bo to Wy w dużej mierze się do tego wyróżnienia przyczyniliście!