Zielone curry z kurczaka i wymiksowany durszlak
A mnie znów pochłonął wir sesji. Jak na studentkę przystało zamiast blogiem zajmuję się ostatnio nauką (i wszystkim innym, byle się nie uczyć;). Na szczęście już niewiele zaliczeń mi zostało, więc mam nadzieję nie robić już takich długich przerw.
W czasie mojej nieobecności zdążył zamknąć się Durszlak, blogosfera przeniosła się na Mikser Kulinarny, po czym Durszlak zapowiedział reaktywację w nowym składzie. Dużo się działo. Jeśli chodzi o Durszlaka to cóż… Jestem bardzo zniesmaczona sposobem jego zniknięcia. Przykro mi, że blogerzy, którzy de facto tworzyli ten portal nie zostali uszanowani nawet na tyle by zostać uprzedzonymi o zamknięciu. Bardzo pozytywnie za to zaskoczył mnie Mikser Kulinarny i jego administrator – Rafał. Mimo, że sama strona wymaga jeszcze sporego dopracowania, aby była bardziej przyjazna i funkcjonalna dla polskiej kulinarnej blogosfery, zdaje się mieć ogromny potencjał. Rafał uważnie słucha wskazówek i oczekiwań i w miarę możliwości wprowadza je prawie natychmiast! Przez ostatnie kilka dni już można zauważyć kilka poważnych zmian. I właśnie za tą czujność, chęć współpracy i empatię chciałam mu bardzo podziękować. Kibicuję w tym momencie bardzo Mikserowi, aby rozwinął skrzydła i stał się nowym kulinarnym domem blogów. A Durszlak? Jak wróci, to pewnie również tam zajrzę. Mam jednak nadzieję, że to Mikser pozostanie serwisem wiodącym. Dołączycie się do mnie?
No i w końcu po przydługawych wstępach kilka (już krótkich) słów o dzisiejszym przepisie. Jest to zielone curry z kurczaka pochodzące z egzotycznej Tajlandii. Danie jest niezwykle aromatyczne, chyba nie jadłam wcześniej czegoś o takim nasyceniu. I nie mylcie tutaj aromatu z ostrością, gdyż ostro (prawie) wcale nie jest. Jest intensywnie. Intensywnie czuć smaki curry, trawy cytrynowej, mleczka kokosowego i wszystkich innych przypraw użytych w zielonej paście. Taki intensywny kurczak doskonale komponuje się z jaśminowym ryżem ugotowanym bez dodatków. Jeżeli tylko lubicie intensywne, egzotyczne smaki – zakochacie się. Inspiracja przepisem Panny Malwinny, równie świetnym jak ona sama ;) Dodaję do akcji Grumków z Widelcem po Azji.
Składniki:
- 500g mięsa z udek kurczaka (kości pozostałe po mięsie wykorzystałam do zrobienia domowych kostek bulionowych)
- 400g mleczka kokosowego
- 2-3 łyżki zielonej pasty curry
- 1 papryczka chilli
- 1 ząbek czosnku
- 3 szalotki
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka sosu sojowego (powinien być rybny, ale ponieważ jestem uczulona użyłam sojowego)
- ½ limonki
- 1 łyżka oleju arachidowego
- Garść liści kolendry
Sposób przyrządzenia:
Mięso z udek pokroić w kostkę. Czosnek drobno posiekać. Papryczkę pozbawić gniazda nasiennego i pokroić w paseczki. Szalotki pokroić w krążki. Rozgrzać 2 patelnie. Na jedną dodać pastę curry i smażyć chwilę, aż zacznie intensywnie pachnąć. Na drugiej rozgrzać olej arachidowy i dodać kurczaka. Smażyć do zrumienienia. Przełożyć na ręcznik papierowy. Do przesmażonej pasty curry dodać mleczko kokosowe, rozmieszać i gotować 5 minut. Po tym czasie dodać kurczaka osączonego z tłuszczu, czosnek, szalotki, cukier, sos sojowy i sok z limonki. Wymieszać i gotować 10 minut. Podawać z ryżem, posypane chilli i porwanymi liśćmi kolendry.
Smacznego!