Robicie torty na Boże Narodzenie? Bo my od jakiegoś czasu tak i pomału urasta to do miana nowej świeckiej tradycji...
Zresztą w ogóle przełomy lat, to dla nas intensywnie tortowy okres. W ciągu trzech miesięcy (od grudnia do lutego) urodziny obchodzi chyba z osiem osób z najbliższej rodziny. Zgadnijcie, kto robi torty:) W tym roku też Agnieszce przypadnie w udziale spora pula z tej ósemki. Na pewno nie wszystkie będą nowe i wymyślone od podstaw, ale te które ten warunek spełnią doczekają się publikacji na tym blogu.
Taki właśnie jest prezentowany dzisiaj tort makowy. Dotychczasowy rekordzista pod względem sążnistych przekleństw, które padły z ust Agnieszki podczas przygotowywania. Bardzo nie chciał dać się zrobić na bóstwo i Aga przekonywała go dłuższą chwilę, zanim wreszcie udało się go udekorować tak, żeby wyglądał przyzwoicie...
Potrzebne będzie:
Na biszkopt (tortownica o średnicy 19 cm):
- 20 dag mielonego maku (oszczędziliśmy trudu naszej maszynce i kupiliśmy zmielony)
- 6 żółtek
- 6 białek
- łyżka tartej bułki
- trzy łyżki kaszy manny
- 3/4 szklanki cukru
- skórka otarta z dwóch pomarańczy
Na masę:
- 400 ml śmietatny do ubicia
- 1 lub 2 łyżki cukru pudru (do smaku)
- 1,5 łyżeczki żelatyny
Nasączenie:
- 80 ml. soku pomarańczowego
Przełożenie:
- 300 gramów konfitury pomarańczowej
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 170 stopni Celsjusza, a wszystkie wyżej wymienione składniki wyjmujemy z lodówki na tyle wcześnie, żeby w momencie mieszania miały temperaturę pokojową. Mak dodatkowo przez godzinkę namaczamy w ciepłej wodzie, a po tym czasie odsączamy na sitku. Żółtka ucieramy z cukrem na biały kogel-mogel i nie przestając ucierać dodajemy stopniowo składniki suche (bułkę, kaszę, skórkę pomarańczową). W osobnej misce ubijamy białka na sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli, a następnie stopniowo, po łyżce, dodajemy pianę do masy żółtkowej delikatnie mieszając.
Dno i boki tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, wylewamy na niego ciasto i pieczemy przez 40 minut. Najlepiej zrobić to dzień wcześniej, bo biszkopt na blaty najłatwiej pokroić następnego dnia po upieczeniu. Z tych proporcji spokojnie powinien powstać biszkopt, który przetniecie na trzy blaty.
Następnego dnia zaczynamy od przygotowania masy. Żelatynę wsypujemy do miseczki, wlewamy ćwierć szklanki gorącej wody i mieszamy dopóki się nie rozpuści. Odstawiamy na czas ubijania śmietany. Bardzo zimną śmietanę ubijamy na sztywną pianę razem z cukrem pudrem. Przy końcu ubijania dodajemy rozpuszczoną żelatynę i razem krótko miksujemy.
Kiedy blaty biszkoptowe są przygotowane, a bita śmietana odpowiednio sztywna, można przystąpić do łączenia wszystkiego w całość. Na tortownicy kładziemy pierwszy blat i nasączamy go 1/3 soku pomarańczowego, potem nakładamy połowę konfitury i warstwę bitej śmietany. Przykrywamy kolejnym blatem, znów 1/3 soku i druga połowa konfitury. Na nią bita śmietana i kolejny blat, który nasączamy resztą soku i przykrywamy bitą śmietaną. Aga boków tortu bitą śmietaną nie przykrywała (jak zresztą widać na zdjęciach), gdybyście chcieli to zrobić to oczywiście można, tylko musicie zwiększyć ilość przygotowanej śmietany.
Przy garach: Aga
Tekst: Tomasz
Pstrykała: Aga