Świąteczne ciasto z niespodzianką
Gdy jechaliśmy do rodziców C. na Wigilię, było prawie pięć stopni na plusie, a w pewnym momencie C. poprosił o okulary przeciwsłoneczne, bo słońce świeciło mu z uporem prosto w oczy. Krajobraz przypominał marcowe początki wiosny, gdy wszystko powoli budzi się do życia po mroźnej zimie. Niebo obłędnie błękitne, leniwe chmury płynące nisko nad ziemią, no i to obezwładniające wręcz słońce! Jestem pewna, że to była najcieplejsza Wigilia, jaką zdarzyło mi się przeżyć. Kiedy więc w pierwsze Święto otworzyłam oczy i za oknem ujrzałam wszystko otulone warstwą (niezbyt grubą, muszę szczerze przyznać) białego puchu, moje zdziwienie nie miało granic. No bo jak to tak...? Taka zmiana w mniej niż dwadzieścia cztery godziny? Od niemal wiosny do typowej zimy...?
Mogę sobie zadawać dowolną ilość pytań, nie pozostaje mi jednak nic poza zaakceptowaniem faktu dokonanego - przyszła zima. W końcu. Spóźniona o przynajmniej jeden dzień, rozpostarła nad nami swój biały płaszcz. Świat jest cichy, zamarznięty, ulice śliskie, a lodowate powietrze zapiera dech. Nawet Ptysia, puchata jak nigdy, nie ma ochoty na długie spacery - łapki jej marzną widocznie. A ja nie mam nic przeciwko, wolę bowiem siedzieć w domu z kubkiem gorącej herbaty i bezpiecznie, zza okna, podziwiać zimowy krajobraz.
Na przedwigilijne spotkanie przygotowałam ciasto z niespodzianką. Dwoma właściwie. Dawno już zobaczyłam je u Ani, bardzo mi się spodobało. Bo choć okazuje się, że jest banalnie proste w przygotowaniu, to jeśli ktoś nie zna tych kilku kuchennych trików, da się nabrać i otworzy buzię z zaskoczenia. No bo jak to tak...? Ciasto jest całe, niepokrojone, a w środku choinka? Kilka razy musiałam wyjaśniać, jak je przygotowałam, a i tak wszyscy się nim zachwycali. Szczególnie bratanek C., który biegał z nim po całym mieszkaniu, pokazując wszystkim niespodziankę. Drugą niespodzianką jest dodatek tonki. Dostałam ją od Bei, i cały czas zastanawiałam się, jak ją wykorzystać. Mam kilka pomysłów, szukam też inspiracji, jednak pierwszy wypiek miał być prosty, żebym w pełni mogła poczuć jej smak. Zwykłe, ucierane ciasto wydało się być doskonałym pomysłem. Bea pisze, że tonkę można używać jak wanilię, a przecież takie właśnie babeczki często się z dodatkiem wanilii piecze. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Efekt przeszedł moje oczekiwania! Tonka jest dobrze wyczuwalna, a jej smak... Jest trudny do opisania. Odrobinę waniliowy, taki... Niezidentyfikowany. Nie potrafię jej porównać do niczego innego. Wiem jedno - z pewnością będę jej często używać, bo mnie oczarowała. Jeśli jednak nie macie dostępu do tonki, możecie zastąpić ją wanilią lub skórką cytrusową. Ciacho też będzie pyszne!
Moje ciasto wyszło bardzo gęste, dolałam więc do niego nieco mleka. Wyszło typowo babkowo-piaskowe, ale nie suche. Znalazło kilku szczerych amatorów. A wygląda... No sami spójrzcie - czy można mu się oprzeć...?
Na Walentynki polecam wersję z oryginału - z czerwonym serduszkiem. Wygląda równie uroczo.
Ucierane ciasto z tonką i choinką
Składniki: (na keksówkę o wymiarach 22x10 cm)
ciasto zielone:
- 170 g mąki orkiszowej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki tonki w proszku
- 125 g miękkiego masła
- 90 g cukru
- 2 jajka
- 2 łyżki mleka
- zielony barwnik w paście
Jasne ciasto:
- 330 g mąki orkiszowej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki tonki w proszku
- 250 g miękkiego masła
- 150 g cukru
- 4 jajka
- 60 ml mleka
Najpierw przygotować ciasto zielone: Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Po jednym wbijać jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Partiami dodawać przesianą i wymieszaną z proszkiem i tonką mąkę. Wlać mleko, zmiksować. Na końcu dodać barwnik, dokładnie wymieszać. Ciasto przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 180 st. C. przez 40-45 minut. Ostudzić.
Gdy zielone ciasto ostygnie, wyjąć je z formy i pokroić na kromki grubości 1-1,5 cm. Foremką do ciastek z każdego kawałka wyciąć choinkę.
Przygotować jasne ciasto: Masło z cukrem utrzeć na puszystą, jasną masę. Po jednym wbijać jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Następnie partiami dodawać przesianą i wymieszaną z proszkiem i tonką mąkę. Na końcu wlać mleko, zmiksować.
Na dno formy wyłożonej papierem do pieczenia wyłożyć cienką warstwę jasnego ciasta. Wcisnąć w nie choinki, jedna przy drugiej. Boki wypełnić jasnym ciastem, najwygodniej za pomocą rękawa cukierniczego. Przykryć również wierzch choinek.
Piec w 180 st. C. przez 45-50 minut, do suchego patyczka. Ostudzić.
Smacznego!
Cudowna, leniwa niedziela, ostatnia w tym roku... Z każdą chwilą jestem coraz bardziej podekscytowana - zmiany nadchodzą nieubłaganie!