Prażone jabłka
Jesień już do nas zawitała. Czy się cieszę? Nie bardzo. Jest mi zimno (a ogólnie jestem zimnolubna), chodzę zakatarzona (wystarczy mi tylko zamoczyć buty podczas deszczu), ogólnie nic mi się nie chce, a lista spraw do załatwienia wydłuża się niemiłosiernie. Wszak za miesiąc przeprowadzka. Prawdopodobnie... Ale oprócz dyni daje nam jabłka antonówki, które uwielbiam.
Z racji, że Dziadek przywiózł ze sobą mnóstwo antonówek przerobiliśmy je na prażone jabłka zamknięte w słoiczkach. Idealne do szarlotki. Prezentuję Wam banalny przepis, z którego według mnie jabłka wychodzą najlepiej. Jest to receptura mojej Babci. I właśnie takie prażone antonówki smakują mi najlepiej.
Składniki:
- 2 kg jabłek antonówek
- 2 opakowania galaretki (w kolorze żółtym lub zielonym)
- 1 szklanka wody
I co dalej?:
Jabłka obierz, usuń gniazda nasienne i pokrój na ósemki. Tak przygotowane owoce przełóż na rozgrzaną patelnię i ustaw ogień na najmniejszy. Smaż jabłka 10 minut co jakiś czas mieszając. Po tym czasie antonówki powinny się zacząć rozpadać. Wlej wtedy wodę (ona wyparuje, a proces prażenia przebiegnie sprawniej). Podsmażaj, aż ich konsystencja przybierze formę musu. Pamiętaj, aby raz na jakiś czas przemieszać zawartość patelni. Powinno to zająć ok. 30 minut. Po tym czasie do jabłek wsyp galaretki (w postaci proszku prosto z torebki). Wymieszaj wszystko dokładnie. Podsmażaj jeszcze 10 minut ciągle mieszając.
Tak przygotowane jabłka możesz od razu zużyć (do szarlotki, naleśników lub po prostu zjeść). Jeśli chcesz zachować ich smak na zimę to zamknij mus w słoikach i poddaj je procesowi pasteryzacji.