prawie grog, czyli rum z sokiem pomarańczowym i dodatkami
wczoraj przyszli znajomi, tak, na pogaduchy popołudniowo-wieczorne. z uśmiechem wspominaliśmy nasze poprzednie piwne grzańcowanie, jednak powtarzać tego jakoś nie mieliśmy ochoty. nagle Ł. rzucił, że jak coś to może grog. a co to w ogóle ten grog jest? zastanowiliśmy się. wiedzieliśmy, że coś marynarskiego, a skoro marynarskiego to pewnie z rumem. zapytaliśmy więc wujka Gugla, który odesłał nas do cioci Wikipedii, która znowu powiedziała tak:
Grog ? rum lub inny silny trunek, rozcieńczony wodą; zawierać może sok z cytrusów, cynamon, gorącą wodę lub cukier dla poprawy smaku. Podawany niegdyś marynarzom na żaglowcach.
hmm? rzecz zabrzmiała na tyle ciekawie, że na podstawie powyższego opisu postanowiłyśmy z T. spróbować. bo czemu nie? i wyszło, co miało wyjść - smaczne, ale ile rzeczywiście mające wspólnego z grogiem - nie wiem. pewnie mało ;)
składniki, na jedną porcję:
- 50ml rumu białego
- 100ml soku pomarańczowego
- 100ml wody niegazowanej
- 2/3 łyżeczki cynamonu
- 1 płaska łyżeczka brązowego cukru
- szczypta kardamonu
przygotowanie:
wszystkie składniki wlać do garnuszka, podgrzać, zamieszać. gorące wlać do kubka, i pić :)
do gotowania większej ilości można dodać 1 goździk suszony, ale przy przygotowaniu pojedynczej porcji 1 goździk może być zbyt wyczuwalny. chyba, że traficie na mielone goździki - to dorzucić odrobinę, tyle, ile na czubku łyżeczki się zmieści ;)
ilość cukru, i innych przypraw można regulować według własnych potrzeb, smaków, i gustów - jedni lubią słodsze, inni - kwaśniejsze.
napój akurat na takie przedwiośnie - ciepłota i cynamon powodują miłe rozgrzanie, a sok pomarańczowy - orzeźwia wiosennie :)