Placki ziemniaczane
Oto swojskie danie na sobotę, przygotowania zajmują zaledwie pół godziny i później zostaje już to mniej przyjemne dla mnie zadanie jakim jest smażenie. Ubrania, włosy, kot, Marek wszystko przechodzi zapachem smażonego tłuszczu. Dlatego właśnie warto maksymalnie skrócić czas tego procesu. Warto jest wlać dużo oleju do smażenia, tyle aby można było ten rodzaj obróbki określić smażeniem w głębokim tłuszczu. Jest kilka zalet takiego sposobu smażenia nad smażeniem w cienkiej warstwie. Mianowicie jedzenie smażone w głębokim tłuszczu nie absorbuje jego tak dużo, ponieważ czas obróbki jest znacznie krótszy. Można też po zakończeniu smażenia postąpić jak to w telewizorze pokazują często w programach kulinarnych - odsączyć potrawę na papierowych ręcznikach. Ja jednak jestem na to zbyt leniwa i od razu zjadam te złociste, chrupiące kotleciki - z cukrem lub bez cukru, co za różnica, to co naprawdę piękne jest też dobre bez ozdóbek i odzienia....
Oto wersja podstawowa placów ziemniaczanych, wspaniała jak widać na zdjęciu. Wszelkie inne dodatki, które mogą zmienić smak to: podsmażone grzyby i warzywa dodane do surowej masy ziemniaczanej (wersja wytrawna) lub rodzynki i inne takie tam (wersja na słodko). Znacie może placek po węgiersku, czyli placek ziemniaczany z gulaszem? Oczywiście kuchnia węgierska nie zna placka po węgiersku - co za niespodzianka. Podobnie jak kuchnia grecka nie ma pojęcia o istnieniu ryby po grecku lub kuchnia meksykańska chilli con carne. W związku z powyższym polecam "czystą formę":
Dla 4 osób:
- 6 średnich ziemniaków (szczególnie pyszne są młode),
- 1 duża cebula,
- 2 jajka,
- około 10 dag mąki, czyli tak około 5 łyżek,
- 1 płaska łyżeczka soli (może zdrowiej jednak trochę mniej),
-dla wersji pikantnej można dodać również pieprz