Pierre Herme, brownies, amaretto i złote perełki oraz... podwójne święto :)

Pierre Herme, brownies, amaretto i złote perełki oraz... podwójne święto :)

                      Na to ciasto miałam chęć od kiedy je ujrzałam na Waszych blogach. Bałam się tego przepisu, a okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Ciasto wcale nie było tak trudne jak myślałam. Zabrałam się za nie odpowiednio wcześnie, by zdążyć na swoje urodziny. Rodzynki przygotowałam sobie dzień wcześniej, a dnia kolejnego zabrałam się za brownies i krem. Bardzo się cieszę, że nadarzyła się okazja by je zrobić, bo byłam go strasznie ciekawa. Muszę jednak szczerze powiedzieć, że mimo całej słodkości jaką ma to ciasto to jednak nie nasze smaki. Było dla nas za słodkie, nie gustujemy zbytnio w ciastach z bitą śmietaną. Mimo to cieszę się, że je zrobiłam i dziękuję Anoushce za tak ciekawy przepis.

Przepraszam Was za zdjęcia, ale niestety nie było dobrego oświetlenia, za oknem padał deszcz, a ciasto przy krojeniu trochę się rozpadało...

Chciałam jeszcze napisać o drugim święcie, z okazji którego powstało to ciasto... No cóż... mój blog obchodzi swoje drugie urodziny. Dokładnie 24 października 2007 roku zamieściłam tu mój pierwszy wpis, powitalny;) Nie spodziewałam się, że prowadzenie bloga przyniesie mi aż tyle radości, że poznam tak wiele wspaniałych, miłych, życzliwych osób, jakimi Wy jesteście:) To wielka radość móc być tutaj z Wami, należeć do naszej kulinarnej rodziny, którą niewątpliwie tworzymy. To radość móc spełniać swoją pasję, dzielić się nią z Wami, czytać Wasze przepisy, oglądać niesamowicie smaczne zdjęcia. To radość, kiedy coś co robię jest doceniane przez bliskich i sprawia radość także im. Jestem szczęśliwa.

Dziękuję Wam za to, że jesteście :***

 

Zdjęcie - Pierre Herme, brownies, amaretto i złote perełki oraz... podwójne święto :)  - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

Przepis pochodzi z książki Pierre'a Hermé "Mes desserts préférés"

Złote perełki, czyli rodzynki:
*120 g żółtych rodzynek (koniecznie muszą być żółte, bo wtedy ładnie wyglądają:))
*70 g wody
*70 g koniaku (zastąpiłam likierem amaretto)

Rodzynki umieścić w niewielkim garnuszku. Zalać je wodą i zagotować. Gotować przez 1-2 minuty do momentu, aż woda prawie całkowicie wyparuje.
Zdjąć garnuszek z ognia, zalać koniakiem i podpalić, starając się przy okazji nie poparzyć paluchów, tudzież nie puścić z dymem kuchni ;)
Potrząsać płonącym garnuszkiem do moment, aż płomień zgaśnie. Przełożyć do szklanej miseczki, dokładnie przykryć i ostudzić. Przechować w lodówce nawet do 5 dni. Rodzynki najlepiej przygotować dzień wcześniej.

Brownies:
*70 g poszatkowanej gorzkiej czekolady
*130 g miękkiego masła
*2 jajka średniej wielkości, w temperaturze pokojowej, delikatnie ubite
*125 g cukru
*60 g przesianej mąki
*100 g grubo poszatkowanych orzechów pecan (można zastąpić włoskimi)

Nagrzać piekarnik do 180°C. Wysmarować tortownicę o ø 22 cm masłem i wyłożyć papierem do pieczenia.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Zdjąć z ognia i odczekać, aż jej temperatura spadnie do 45°C (nie mierzyłam temperatury;)).
Masło delikatnie wymieszać przy pomocy silikonowej łopatki do momentu, aż uzyska kremową konsystencję. Dodawać, cały czas dokładnie mieszając, czekoladę, jajka, cukier mąkę oraz orzechy pecan.
Przełożyć ciasto do tortownicy. Piec około 10-13 minut. Ciasto powinno mieć suche brzegi i delikatnie kleić się po środku. Wyjąć z piekarnika i pozostawić do ostygnięcia.
Ciasto, dokładnie zawinięte, można przechowywać przez 2 dni w lodówce lub przez miesiąc w zamrażalniku.

Crème pâtissière:
*125 g pełnotłustego mleka
*1/2 laski wanilii (zastąpiłam 1 torebką cukru z prawdziwą wanilią)
*2 małe żółtka
*25 g cukru
*11 i 1/2 g przesianej Maïzeny (dałam mąkę ziemniaczaną)
*12 i 1/2 g miękkiego masła

Laskę wanilii rozciąć i wyskrobać nasionka. Zalać wszystko mlekiem. Zagotować. Zdjąć z ognia, przykryć i odstawić na 30 minut.
Przygotować dwie miski o różnej średnicy tak żeby jedną można było włożyć do drugiej. Wypełnić większą lodem (użyłam garnka, który uprzednio wstawiłam do zamrażarki na godzinę).
W garnuszku z grubym dnem, ubić razem żółtka, cukier oraz przesianą Maïzenę lub mąkę ziemniaczaną. Dodać ¼ mleka i nadal ubijać. Gdy wszystko dokładnie się połączy i będzie miało taką samą temperaturę, dodać resztę mleka. Wyjąć laskę wanilii.
Podgrzewać delikatnie krem bez przerwy ubijając, aż do momentu, gdy się zagotuje. Gotować 1-2 minuty cały czas ubijając. Zdjąć krem z ognia i przełożyć do mniejszej miski i ustawić ją w misce z lodem. Schładzać cały czas energicznie mieszając, żeby nie porobiły się grudki. Gdy krem osiągnie temperaturę 60°C dodać po trochu masło mieszając, aż dokładnie się rozpuści i połączy z kremem. Ostudzić.
Szczelnie przykryty crème pâtissière można przechowywać do 2 dni w lodówce

Krem z koniakiem (u mnie z amaretto):
*340 g śmietanki (użyłam 36%)
*4 g żelatyny
*3 i 1/2 łyżki koniaku (u mnie amaretto)

 *190 g kremu pâtissière

Namoczyć listki żelatyny w zimnej wodzie. Odcisnąć i odstawić na bok. Nie miałam listków, więc wykorzystałam zwykłą żelatynę, rozpuszczając 4g żelatyny w 50ml wody.
Ubić delikatnie śmietankę (ubiłam mocno). Odstawić na bok.
Rozpuścić żelatynę w garnuszku. Dodać do niej koniak i dokładnie wymieszać. Dodać ¼ kremu pâtissière i wymieszać. Jeżeli temperatura kremu jest wyższa niż 21°C, wstawić miskę z kremem do zimnej wody.
Dodać pozostały krem pâtissière, delikatnie wymieszać. Na końcu dodać ubitą śmietankę i ponownie wymieszać.

Przezroczysta polewa (u mnie cytrynowa galaretka):

przepis na polewę można znaleźć u Anoushki. Ja wykorzystałam do tego 2 cytrynowe galaretki, które rozpuściłam w 3 szklankach wrzącej wody (ok.750ml)  i odstawiłam do ostygnięcia.

 

Końcówka:)
Odsączyć rodzynki na sitku. Przed użyciem osuszyć je dodatkowo ręczniczkiem papierowym. Przełożyć ciasto ponownie do tortownicy, lub użyć obręczy ze stali nierdzewnej.
Wylać na ciasto połowę kremu. Na krem wyłożyć rodzynki (zostawić do dekoracji ¼ rodzynek) i przykryć ponownie kremem. Wygładzić starannie wierzch.
Wstawić ciasto na godziną do zamrażalnika. Tak przygotowane ciasto, dokładnie zawinięte w folię można przechowywać w zamrażalniku przez 2 tygodnie.

Udekorować ciasto pozostawionymi rodzynkami oraz świeżym winogronami, ja użyłam ananasa z puszki. Polać przestudzoną polewą (moja galaretka akurat ostygła i delikatnie się ścinała, polałam nią udekorowane ciasto) i wstawić do lodówki na godzinę.

Smacznego :) 
Zdjęcie - Pierre Herme, brownies, amaretto i złote perełki oraz... podwójne święto :)  - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

Zdjęcie - Pierre Herme, brownies, amaretto i złote perełki oraz... podwójne święto :)  - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

Kategorie przepisów