Pasteis de Nata
Ubiegły weekend spędziłam w Lizbonie, świętując z M. pierwszą rocznicę naszego ślubu. Były to raptem 3 dni, ale wystarczyły, by zrelaksować się i zwiedzić to piękne i ciekawe miasto. Żałuję tylko, że nie miałam okazji spróbować szerszej gamy wspaniałych portugalskich potraw. Na długo jednak pozostanie mi w pamięci smak dorsza bacalhau, portugalskich serów i wędlin, wina oraz słynnych ciasteczek pasteis de Nata. Są to małe babeczki z ciasta francuskiego, wypełnione waniliowym kremem. To prawdziwa ikona portugalskiej kuchni i jeden z najbardziej znanych na świecie lizbońskich przysmaków. Inna nazwa babeczek – pasteis de Belem – wskazuje na miejsce ich pochodzenia – lizbońską dzielnicę Belem. Zwiedzaliśmy Belem i widziałam ogromny tłum ludzi przed wytwórnią, która szczyci się posiadaniem sekretnego przepisu na te ciasteczka. Początkowo i ja miałam ochotę ich spróbować, ale ilość ludzi tłoczących się w pełnym skwarze przed wejściem skutecznie mnie zniechęciła. Zwłaszcza, że z powodu tłumów kawa wydawana była tylko na wynos. Prawda jest jednak taka, że pasteis de Nata sprzedawane są w absolutnie każdej cukierni, których w Lizbonie jest bez liku, zjadłam je więc w innym miejscu. Po powrocie spróbowałam odtworzyć ich smak w domu, co nie było trudne, ponieważ są to ciasteczka bardzo proste do zrobienia. Spróbujcie i Wy :)
PASTEIS DE NATA (12 sztuk)
- 1 opakowanie ciasta francuskiego,
- 300ml mleka,
- 100g cukru,
- 3 żółtka,
- 2 łyżki skrobi kukurydzianej (nie mąki kukurydzianej!),
- 1 laska wanilii,
- cukier puder do posypania,
- cynamon (opcjonalnie)
Laskę wanilii przeciąć wzdłuż i wyskrobać ziarenka. Mleko, cukier, żółtka, ziarenka wanilii i skrobię kukurydzianą wymieszać trzepaczką w rondelku. Postawić na małym ogniu i gotować, cały czas mieszając, aż powstanie kremowy budyń. Gdy tylko pojawią się bąbelki, krem powinien być gotowy, a w masie nie powinna być wyczuwalna surowa skrobia. Masę zostawić do przestudzenia. Powierzchnię kremu oprószyć cukrem pudrem – zapobiegnie to powstaniu kożucha podczas stygnięcia. Ciasto francuskie rozwinąć, usunąć papier i z powrotem dość ciasno zrolować. Podzielić na 12 części. Każdą część rozwałkować na cienki placuszek o średnicy około 12 cm i wyłożyć nimi wgłębienia w foremce na muffiny. Do każdej babeczki nałożyć łyżką budyniu (nie musi być po brzegi). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piec około 25 minut, aż powierzchnia zacznie robić się miejscami czarna. W czasie pieczenia krem rośnie, a po wyjęciu z piekarnika opada i środek robi się wklęsły. Jeszcze gorące babeczki ostrożnie wyjąć z foremek i od razu posypać cukrem pudrem (można także niewielką ilością cynamonu).
Charakterystyczna, błyszcząca powierzchnia babeczek powstaje po kilku godzinach pod wpływem topiącego się na powierzchni cukru. Ja swoje babeczki fotografowałam jeszcze gorące ;)