Pasta z wędzonej makreli i czerwonej fasolki, oraz ratatuja
Dwie pieczenie na jednym ogniu dzisiaj załatwimy. Właściwie jedną na ogniu i właściwie to nie jest pieczeń. Bagietkę z pastą z wędzonej makreli proponuję na śniadanie, natomiast tą z ratatują jako świetny dodatek do grilla. Chociaż muszę powiedzieć, że i w jedną i w drugą stronę obydwie się świetnie nadają. Ratatuja wymaga tylko chwili dłużej spędzonej przy garach, i z tego względu pewnie odpada jako przysmak śniadaniowy w większość zabieganych poranków.
Na pastę z wędzonej makreli:
1 wędzona makrela
1 puszka fasolki czerwonej
Niewielki pęczek natki pietruszki
Odrobina szczypiorku
Ze 2-3 łyżki majonezu
Sól, pieprz
Makrelę dokładnie obieramy z ości, mieszamy z odsączoną fasolką i posiekaną pietruszką i szczypiorkiem. Dodajemy majonez, doprawiamy do smaku. Pomysł na tą pastę zawdzięczam Karolowi Okrasie, chociaż muszę przyznać, że polegało to na tym, że przeglądając jego książkę zauważyłem fajną fotografię i stwierdziłem, że może coś takiego zrobię, ale z tego co kojarzę miał on odrobinę dłuższą listę składników. Tak czy siak – potrawa przygotowana jako przystawka na ogrodową imprezę świetnie sprawdziła się również w postaci śniadaniowej. Polecam serdecznie, bo jest bardzo smaczna. Na imprezie ogrodowej podana z bagietką, na śniadanko z domowych chlebem – w obydwu postaciach bardzo przekonywująca.
Na ratatuję:
2 cebulę
3 ząbki czosnku
Bakłażan
2 papryki
Ze 3 pomidory
Kilka czarnych oliwek
Oliwa z oliwek
Sól, pieprz
Rozmaryn, ziarna kolendry.
Siekamy wszystko ładnie, pomidory sparzamy i obieramy ze skóry. Następnie na patelni z oliwą szklimy ładnie cebulkę, dodajemy czosnek. Wrzucamy po kolei paprykę i bakłażana. Ideałem byłoby również wrzucić cukinię, ale sezon cukiniowy dopiero się rozpocznie niebawem i po prostu nie dostałem jej nigdzie. Po chwili dodajemy pokrojone w cząstki pomidory i kilka oliwek. Uwielbiam oliwki i z chęcią dodałbym ich więcej, ale jakoś tak się składa, że za każdym razem jak to zrobię muszę później obserwować jak ludzie wybierają oliwki ze swoich potraw i układają stosy oliwkowe na bokach swoich talerzy. Tutaj na szczęście udało mi się kilka zakamuflować. Ja do ratatuji dodaję również rozmaryn, chociaż nie znajdziecie go w podstawowym przepisie, to również po prostu go uwielbiam więc tutaj wylądował. Gdybym miał świeżą bazylię, która to cholera nie chce rosnąc w moim ogródku to też bym ją wrzucił. Z resztą w ogóle polecam wam eksperymentowanie z dodawaniem świeżych ziół które lubicie. W końcu to nam ma smakować! Kilka ziaren kolendry utłukłem jeszcze razem z rozmarynem. Sól, pieprz. Duszenie dziada przez jakieś 15-20 min.
Na pastę z wędzonej makreli:
1 wędzona makrela
1 puszka fasolki czerwonej
Niewielki pęczek natki pietruszki
Odrobina szczypiorku
Ze 2-3 łyżki majonezu
Sól, pieprz
Makrelę dokładnie obieramy z ości, mieszamy z odsączoną fasolką i posiekaną pietruszką i szczypiorkiem. Dodajemy majonez, doprawiamy do smaku. Pomysł na tą pastę zawdzięczam Karolowi Okrasie, chociaż muszę przyznać, że polegało to na tym, że przeglądając jego książkę zauważyłem fajną fotografię i stwierdziłem, że może coś takiego zrobię, ale z tego co kojarzę miał on odrobinę dłuższą listę składników. Tak czy siak – potrawa przygotowana jako przystawka na ogrodową imprezę świetnie sprawdziła się również w postaci śniadaniowej. Polecam serdecznie, bo jest bardzo smaczna. Na imprezie ogrodowej podana z bagietką, na śniadanko z domowych chlebem – w obydwu postaciach bardzo przekonywująca.
Na ratatuję:
2 cebulę
3 ząbki czosnku
Bakłażan
2 papryki
Ze 3 pomidory
Kilka czarnych oliwek
Oliwa z oliwek
Sól, pieprz
Rozmaryn, ziarna kolendry.
Siekamy wszystko ładnie, pomidory sparzamy i obieramy ze skóry. Następnie na patelni z oliwą szklimy ładnie cebulkę, dodajemy czosnek. Wrzucamy po kolei paprykę i bakłażana. Ideałem byłoby również wrzucić cukinię, ale sezon cukiniowy dopiero się rozpocznie niebawem i po prostu nie dostałem jej nigdzie. Po chwili dodajemy pokrojone w cząstki pomidory i kilka oliwek. Uwielbiam oliwki i z chęcią dodałbym ich więcej, ale jakoś tak się składa, że za każdym razem jak to zrobię muszę później obserwować jak ludzie wybierają oliwki ze swoich potraw i układają stosy oliwkowe na bokach swoich talerzy. Tutaj na szczęście udało mi się kilka zakamuflować. Ja do ratatuji dodaję również rozmaryn, chociaż nie znajdziecie go w podstawowym przepisie, to również po prostu go uwielbiam więc tutaj wylądował. Gdybym miał świeżą bazylię, która to cholera nie chce rosnąc w moim ogródku to też bym ją wrzucił. Z resztą w ogóle polecam wam eksperymentowanie z dodawaniem świeżych ziół które lubicie. W końcu to nam ma smakować! Kilka ziaren kolendry utłukłem jeszcze razem z rozmarynem. Sól, pieprz. Duszenie dziada przez jakieś 15-20 min.