Pączki, ciasteczka i inne łakocie
Tłusty Czwartek.
Ilość zjedzonych pączków: 0 (słownie: zero)
Ilość wypalonych papierosów: 3 (słownie: trzy)
refleksja: to już nie lepiej by było się struć łakociami??? ... bez komentarza...
Ilość facetów na horyzoncie: oj, sporo... (średnia ich wieku: 55; słownie: pięćdziesiąt pięć) refleksja: chcesz mieć poczucie bycia boginią, zacznij pracować tam, gdzie ja. Klienci odwiedzający mój sklepik szczodrze obdarzają mnie komplementami. Szkoda tylko, że nie wyglądają jak Hugh Jackman, albo przynajmniej jak... dobra, dobra, dosyć tego biadolenia. Pojawiło się przecież i parę ciasteczek. Nic dziwnego, przecież mamy dziś Tłusty Czwartek.
Zwykle wyrabiałam średnią krajową, zjadając dwa do czterech pączków. W tym roku postąpiłam inaczej. Hmm... Może to i dobry znak? Nie, nie tyle, że przeszłam na zdrowszą dietę (patrz: powyższe statystyki). To znak, że człowiek ma zdolność zmiany swoich zachowań.
Jakby nie było, miałam dziś ochotę na małe co-nie-co. Trudno mi się dziwić, co drugi przechodzeń, którego obserwowałam zza sklepowej witryny niósł ze sobą ogromne pudło pełne tłustych smakołyków, a to z marmoladą, a to z różą, a to z adwokatem...
Jak to zwykle bywa, z dumania nad smakołykami przeszłam do rozmyślań nad facetami, a w zasadzie nad związkami damsko-męskimi. Towarzyszyła temu myśl następująca: to skomplikowane.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z wypiekami. Na przykład, takie rogaliki czekoladowe... Moje myśli powędrowały ku rogalikom czekoladowym zupełnie nie przypadkowo. To właśnie nimi boska Meryl Streep oczarowuje swego absztyfikanta w filmie "To skomplikowane". Tytuł oczywiście odnosi się nie do sztuki kulinarnej, a sztuki bycia razem. Bo ta jest znacznie trudniejsza, niż przyrządzenie tuzina chrupiących rogali.
W kuchni wszystko jest pod moją kontrolą. Są pewne reguły postępowania, częstokroć zwane przepisami kucharskimi. Jeśli postępujesz zgodnie z nimi, sukces gwarantowany. Oczywiście, jeśli się doda do ciasta za dużo wody, może wyjść zakalec, albo jeśli makaron będziemy gotować dwie godziny, powstaną przykre kluchy. Kuchnia jest bardzo przewidywalna, a nawet jeśli spotkają nas jakieś niespodzianki, szybko można dojść do momentu, w którym coś sknociliśmy. Każdy błąd da się naprawić. A nawet jeśli spalimy coś na czarny kamień, kwestią czasu i uporu jest, by to coś spróbować wyczarować raz jeszcze.
Czemu równie łatwe i przyjemne jak gotowanie nie mogą kwestie serca?
Ciasto drożdżowe trzeba maltretować pięściami do upadłego, a w steki wołowe walić tłuczkiem co sił. Wyobrażacie sobie zrobić coś podobnego z ludzkim sercem?! No tak, zapomniałam, że to zupełnie inna materia. Znacznie delikatniejsza.
Tym bardziej powinny istnieć jakieś przepisy, by tego wszystkiego, co z sercem nie popsuć... !!! Związki damsko-męskie, to rzeczywiście skomplikowane.
Tylko czemu?
Może robienie rogalików czekoladowych pomoże mi znaleźć jaką namiastkę sensownej odpowiedzi?
W kuchni wszystko jest takie proste. Wiem czego chcę i czego potrzebuję. Jest to pół kg mąki, trzy żółtka, 3/4 margaryny, pół szklanki cukru pudru. Zagniatam ciasto i wkładam do zamrażarki. Hmm... W zasadzie w życiu bywa i tak, że dwoje ludzi specjalnie "zamraża" swoje uczucia. Naprawdę, znam takie przypadki. Po ok. godzinie. Wyciągam, wałkuję bardzo cieniutko. Wykrajam małe kwadraty. Na środku każdego kładę mały kawałek ulubionej czekolady. Zawijam w rożki. W tak cudownie prosty sposób powstają piękne rogaliki, które cieszą nie tylko moje podniebienie, ale każdy koniuszek palców u rąk, a nawet stóp. Oczywiście, trzeba je najpierw włożyć do piekarnika na jakieś 20 minut (ok. 200 stopni). No tak i tu dochodzimy do punktu stycznego. W życiu sercowym, tak jak i przy wypiekach nic nie zdziałamy, jeśli nie ma w tym wszystkim bardzo wysokiej temperatury!
Potem już jest sama rozkosz...
Odpowiedzi nadal brak. Ale przecież jednak można naocznie przekonać się o tym , czy związek damsko-męski rzeczywiście taki skomplikowany, jakim go malują. Potrzebny nam będzie jeden rogalik i jeden Pan Zbyszek. Efekty eksperymentu już wkrótce!
Ilość facetów na horyzoncie: oj, sporo... (średnia ich wieku: 55; słownie: pięćdziesiąt pięć) refleksja: chcesz mieć poczucie bycia boginią, zacznij pracować tam, gdzie ja. Klienci odwiedzający mój sklepik szczodrze obdarzają mnie komplementami. Szkoda tylko, że nie wyglądają jak Hugh Jackman, albo przynajmniej jak... dobra, dobra, dosyć tego biadolenia. Pojawiło się przecież i parę ciasteczek. Nic dziwnego, przecież mamy dziś Tłusty Czwartek.
Zwykle wyrabiałam średnią krajową, zjadając dwa do czterech pączków. W tym roku postąpiłam inaczej. Hmm... Może to i dobry znak? Nie, nie tyle, że przeszłam na zdrowszą dietę (patrz: powyższe statystyki). To znak, że człowiek ma zdolność zmiany swoich zachowań.
Jakby nie było, miałam dziś ochotę na małe co-nie-co. Trudno mi się dziwić, co drugi przechodzeń, którego obserwowałam zza sklepowej witryny niósł ze sobą ogromne pudło pełne tłustych smakołyków, a to z marmoladą, a to z różą, a to z adwokatem...
Jak to zwykle bywa, z dumania nad smakołykami przeszłam do rozmyślań nad facetami, a w zasadzie nad związkami damsko-męskimi. Towarzyszyła temu myśl następująca: to skomplikowane.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z wypiekami. Na przykład, takie rogaliki czekoladowe... Moje myśli powędrowały ku rogalikom czekoladowym zupełnie nie przypadkowo. To właśnie nimi boska Meryl Streep oczarowuje swego absztyfikanta w filmie "To skomplikowane". Tytuł oczywiście odnosi się nie do sztuki kulinarnej, a sztuki bycia razem. Bo ta jest znacznie trudniejsza, niż przyrządzenie tuzina chrupiących rogali.
W kuchni wszystko jest pod moją kontrolą. Są pewne reguły postępowania, częstokroć zwane przepisami kucharskimi. Jeśli postępujesz zgodnie z nimi, sukces gwarantowany. Oczywiście, jeśli się doda do ciasta za dużo wody, może wyjść zakalec, albo jeśli makaron będziemy gotować dwie godziny, powstaną przykre kluchy. Kuchnia jest bardzo przewidywalna, a nawet jeśli spotkają nas jakieś niespodzianki, szybko można dojść do momentu, w którym coś sknociliśmy. Każdy błąd da się naprawić. A nawet jeśli spalimy coś na czarny kamień, kwestią czasu i uporu jest, by to coś spróbować wyczarować raz jeszcze.
Czemu równie łatwe i przyjemne jak gotowanie nie mogą kwestie serca?
Ciasto drożdżowe trzeba maltretować pięściami do upadłego, a w steki wołowe walić tłuczkiem co sił. Wyobrażacie sobie zrobić coś podobnego z ludzkim sercem?! No tak, zapomniałam, że to zupełnie inna materia. Znacznie delikatniejsza.
Tym bardziej powinny istnieć jakieś przepisy, by tego wszystkiego, co z sercem nie popsuć... !!! Związki damsko-męskie, to rzeczywiście skomplikowane.
Tylko czemu?
Może robienie rogalików czekoladowych pomoże mi znaleźć jaką namiastkę sensownej odpowiedzi?
W kuchni wszystko jest takie proste. Wiem czego chcę i czego potrzebuję. Jest to pół kg mąki, trzy żółtka, 3/4 margaryny, pół szklanki cukru pudru. Zagniatam ciasto i wkładam do zamrażarki. Hmm... W zasadzie w życiu bywa i tak, że dwoje ludzi specjalnie "zamraża" swoje uczucia. Naprawdę, znam takie przypadki. Po ok. godzinie. Wyciągam, wałkuję bardzo cieniutko. Wykrajam małe kwadraty. Na środku każdego kładę mały kawałek ulubionej czekolady. Zawijam w rożki. W tak cudownie prosty sposób powstają piękne rogaliki, które cieszą nie tylko moje podniebienie, ale każdy koniuszek palców u rąk, a nawet stóp. Oczywiście, trzeba je najpierw włożyć do piekarnika na jakieś 20 minut (ok. 200 stopni). No tak i tu dochodzimy do punktu stycznego. W życiu sercowym, tak jak i przy wypiekach nic nie zdziałamy, jeśli nie ma w tym wszystkim bardzo wysokiej temperatury!
Potem już jest sama rozkosz...
Odpowiedzi nadal brak. Ale przecież jednak można naocznie przekonać się o tym , czy związek damsko-męski rzeczywiście taki skomplikowany, jakim go malują. Potrzebny nam będzie jeden rogalik i jeden Pan Zbyszek. Efekty eksperymentu już wkrótce!