Najlepsze ogórki małosolne i najmilsze wspomnienia
Zapach ogórków zawsze będzie kojarzyć się z wakacjami. Smak ogórków małosolnych nigdy nam się nie znudzi - co roku czekamy na nie z wytęsknieniem, co roku czekają na nie nasi rodzice oraz dziadkowie, choć jedzą je już od ponad siedemdziesięciu lat. To jest jeden z "tych" smaków. Pamiętam, jak jedliśmy je na kocu, przy drabiniastym wozie w przerwie pracy przy sianokosach czy żniwach. Oczywiście, wtedy jako kilkuletnie dziecię zajmowałem się głównie przeszkadzaniem dorosłym, łapaniem żab i straszeniem nimi cioć, które uprzejmie udawały strach i uciekały z krzykiem...
Pamiętam zapach domu dziadków, kiedy po skończonym dniu pracy nadszedł czas na odpoczynek. To był zapach letniego wieczoru na wsi, dymu, wódki chłodzonej w studni, suszonej pod sufitem polędwicy czy największych przysmaków: wędzonego boczku, smalcu z cebulką, skwarkami, jabłkiem i tymiankiem, natartych czosnkiem połci słoniny i małosolnych ogórków właśnie. Chata pełna ludzi, hałasu, rozmów i śpiewów. Planowało się kolejny dzień pracy, komentowało dokonania sąsiadów, żartowało, nuciło białoruskie pieśni. Kilkanaście osób, jeden prysznic, babcia wyrzucająca za próg każdego, kto wchodził do domu w brudnych butach. Podpatrywaliśmy dorosłych, lecz zwykle szybko znudzeni wymykaliśmy się na prowizoryczne boisko do piłki nożnej stworzone za dziadkową stodołą. Dziadek co dzień demontował nasze zrobione z żerdzi bramki, aby móc wjechać wozem do stodoły, a my co dzień konstruowaliśmy nowe.
Dziś to najmilsze wspomnienia, do których wraca się z uśmiechem. Teraz wizyty na wsi są najczęściej towarzyskie. By zwieźć siano czy wymłócić zboże, nie zwołuje się już rodziny i sąsiadów. Kiedyś dzień młócki był wydarzeniem. Młockarnia była tylko jedna, pożyczano ją sobie od sąsiada do sąsiada, z klepiska na klepisko. Zapach zboża, snopków słomy unosił się w powietrzu przez cały dzień. A w kuchni? Najlepszą baraninę jadłem blisko dwadzieścia lat temu. Dziadek "oporządzał" owieczkę, babcia w wielkim garze dusiła ją na piecu przez cały dzień, z warzywami, z młodą marchewką, cebulą. Chciałbym odtworzyć jej przepis, lecz znalezienie dzisiaj baraniny nie należy do najłatwiejszych. Takie obiady w przerwie pracy nie mają już dziś racji bytu, kombajn "załatwia" całe żniwa w kilka godzin. Pozostały wspaniałe ogórki. Gdy próbuję odtworzyć smak z przeszłości, dzwonię po poradę do mamy. Jako młode małżeństwo próbujemy zapamiętać dawne smaki, przechować, przekazać dalej. Nasze dzieci raczej nie będą miały możliwości spróbowania mleka wprost od krowy, może chociaż o tym posłuchają. Mama Sandman podzieliła się z nami przepisem na ogórki z naszych wspomnień. Dziś my dzielimy się z Wami.
Ogórki małosolne (zaparzane)
2 kg ogórków gruntowych 10,5 dag soli na 2 litry przegotowanej wody 5 - 6 ząbków czosnku (obranych) korzeń chrzanu kilka listków porzeczki 2 - 3 liście chrzanu 4 - 5 gałązek kopru włoskiego
Czas: 15 min + 2 dni
Małe, twarde ogórki dokładnie myjemy. Na dnie wyparzonego wrzątkiem naczynia o szerokim dnie - garnku lub w przypadku idealnym kamionce - układamy połowę listków. Następnie układamy w nim ogórki, stawiamy je na sztorc, całkowicie, ciasno wypełniając dno. Między nie wkładamy gałązki kopru, ząbki czosnku oraz korzeń chrzanu. Całość przykrywamy listkami chrzanu oraz porzeczki. Zalewy, jeśli nie wiadomo, jaka dokładnie ilość wody będzie potrzebna, przygotujcie więcej, zachowując proporcje. We wrzątku rozpuszczamy odmierzoną na wadze odpowiednią ilość soli i zalewamy nią ogórki tak, by całkowicie je przykryła. Obciążamy ogórki talerzykiem - by nie uciekały spod zalewy i przykrywamy pokrywką (nie szklaną!) lub zakrywamy ściereczką. Odstawiamy na co najmniej dobę w chłodniejsze i zacienione miejsce.
Kilka porad:
- naczynie kamionkowe robi różnicę, doskonale utrzymują stałą temperaturę wewnątrz, przez co przetwory są zauważalnie smaczniejsze, kruche i aromatyczne. Jeśli macie możliwość nabycia takiego naczynia, nie wahajcie się ani chwili. Może takie cudo stoi zapomniane w dziadkowej szafie? Naszą kamionkę otrzymaliśmy w spadku po dziadkach, ma już -naście lub -dziesiąt lat lecz nadal wygląda i sprawuje się wyśmienicie;
- po kilku dniach ogórki stają się coraz bardziej kwaszone, dobrze jest więc przygotowywać średnie porcje, zachwycać się smakiem przez dwa dni, a następnie przygotować kolejną transzę :);
- cały aromat kopru znajduje się w łodydze, dlatego ważne jest, by gałązki były wystarczająco długie. Można złamać je w kilku miejscach i tak umieścić w garnku/kamionce;
- ogórki można zalać letnią wodą, lecz wówczas wydłuża się czas zaparzania;
- by ogórki szybciej "doszły", można uciąć im końcówki;
- kluczową kwestią jest temperatura. Idealna zapewnia ogórkom twardość i chrupkość. Dlatego dobrze jest odstawić ogórki w zacienione, chłodniejsze (niż temperatura otoczenia) miejsce. Przy obecnych upałach temperatura w okolicach 20 st. C będzie dobra.
Smacznego życzy, Mr. Sandman
Pamiętam zapach domu dziadków, kiedy po skończonym dniu pracy nadszedł czas na odpoczynek. To był zapach letniego wieczoru na wsi, dymu, wódki chłodzonej w studni, suszonej pod sufitem polędwicy czy największych przysmaków: wędzonego boczku, smalcu z cebulką, skwarkami, jabłkiem i tymiankiem, natartych czosnkiem połci słoniny i małosolnych ogórków właśnie. Chata pełna ludzi, hałasu, rozmów i śpiewów. Planowało się kolejny dzień pracy, komentowało dokonania sąsiadów, żartowało, nuciło białoruskie pieśni. Kilkanaście osób, jeden prysznic, babcia wyrzucająca za próg każdego, kto wchodził do domu w brudnych butach. Podpatrywaliśmy dorosłych, lecz zwykle szybko znudzeni wymykaliśmy się na prowizoryczne boisko do piłki nożnej stworzone za dziadkową stodołą. Dziadek co dzień demontował nasze zrobione z żerdzi bramki, aby móc wjechać wozem do stodoły, a my co dzień konstruowaliśmy nowe.
Dziś to najmilsze wspomnienia, do których wraca się z uśmiechem. Teraz wizyty na wsi są najczęściej towarzyskie. By zwieźć siano czy wymłócić zboże, nie zwołuje się już rodziny i sąsiadów. Kiedyś dzień młócki był wydarzeniem. Młockarnia była tylko jedna, pożyczano ją sobie od sąsiada do sąsiada, z klepiska na klepisko. Zapach zboża, snopków słomy unosił się w powietrzu przez cały dzień. A w kuchni? Najlepszą baraninę jadłem blisko dwadzieścia lat temu. Dziadek "oporządzał" owieczkę, babcia w wielkim garze dusiła ją na piecu przez cały dzień, z warzywami, z młodą marchewką, cebulą. Chciałbym odtworzyć jej przepis, lecz znalezienie dzisiaj baraniny nie należy do najłatwiejszych. Takie obiady w przerwie pracy nie mają już dziś racji bytu, kombajn "załatwia" całe żniwa w kilka godzin. Pozostały wspaniałe ogórki. Gdy próbuję odtworzyć smak z przeszłości, dzwonię po poradę do mamy. Jako młode małżeństwo próbujemy zapamiętać dawne smaki, przechować, przekazać dalej. Nasze dzieci raczej nie będą miały możliwości spróbowania mleka wprost od krowy, może chociaż o tym posłuchają. Mama Sandman podzieliła się z nami przepisem na ogórki z naszych wspomnień. Dziś my dzielimy się z Wami.
Ogórki małosolne (zaparzane)
2 kg ogórków gruntowych 10,5 dag soli na 2 litry przegotowanej wody 5 - 6 ząbków czosnku (obranych) korzeń chrzanu kilka listków porzeczki 2 - 3 liście chrzanu 4 - 5 gałązek kopru włoskiego
Czas: 15 min + 2 dni
Małe, twarde ogórki dokładnie myjemy. Na dnie wyparzonego wrzątkiem naczynia o szerokim dnie - garnku lub w przypadku idealnym kamionce - układamy połowę listków. Następnie układamy w nim ogórki, stawiamy je na sztorc, całkowicie, ciasno wypełniając dno. Między nie wkładamy gałązki kopru, ząbki czosnku oraz korzeń chrzanu. Całość przykrywamy listkami chrzanu oraz porzeczki. Zalewy, jeśli nie wiadomo, jaka dokładnie ilość wody będzie potrzebna, przygotujcie więcej, zachowując proporcje. We wrzątku rozpuszczamy odmierzoną na wadze odpowiednią ilość soli i zalewamy nią ogórki tak, by całkowicie je przykryła. Obciążamy ogórki talerzykiem - by nie uciekały spod zalewy i przykrywamy pokrywką (nie szklaną!) lub zakrywamy ściereczką. Odstawiamy na co najmniej dobę w chłodniejsze i zacienione miejsce.
Kilka porad:
- naczynie kamionkowe robi różnicę, doskonale utrzymują stałą temperaturę wewnątrz, przez co przetwory są zauważalnie smaczniejsze, kruche i aromatyczne. Jeśli macie możliwość nabycia takiego naczynia, nie wahajcie się ani chwili. Może takie cudo stoi zapomniane w dziadkowej szafie? Naszą kamionkę otrzymaliśmy w spadku po dziadkach, ma już -naście lub -dziesiąt lat lecz nadal wygląda i sprawuje się wyśmienicie;
- po kilku dniach ogórki stają się coraz bardziej kwaszone, dobrze jest więc przygotowywać średnie porcje, zachwycać się smakiem przez dwa dni, a następnie przygotować kolejną transzę :);
- cały aromat kopru znajduje się w łodydze, dlatego ważne jest, by gałązki były wystarczająco długie. Można złamać je w kilku miejscach i tak umieścić w garnku/kamionce;
- ogórki można zalać letnią wodą, lecz wówczas wydłuża się czas zaparzania;
- by ogórki szybciej "doszły", można uciąć im końcówki;
- kluczową kwestią jest temperatura. Idealna zapewnia ogórkom twardość i chrupkość. Dlatego dobrze jest odstawić ogórki w zacienione, chłodniejsze (niż temperatura otoczenia) miejsce. Przy obecnych upałach temperatura w okolicach 20 st. C będzie dobra.
Smacznego życzy, Mr. Sandman