muffiny z kawałkami czekolady
pani w przedszkolu poprosiła o upieczenie czegoś słodkiego na imprezę z okazji dnia babci i dziadka. ok, nie widzę problemu ;) upewniłam się tylko, czy mogą być muffiny jakieś, czy raczej ciasto, i jak dostałam zgodę na babeczki to się z Młodą zabrałyśmy za pieczenie.
- jakie babeczki upieczemy? - zapytałam Dziewczynkę.
- czekoladowe, mamusiu! bo babcie i dziadki lubią czekoladowe! - odparła dziewczynka.
nie wiem, czy babcie i dziadki ;) lubią czekoladowe, na pewno lubią je małe dziewczynki :) nasz wybór padł na chocolate chip muffins Doroty. wyszły takie, jak pisała Dorota: mocno czekoladowe, wilgotne, przepyszne! :)
aaa. z racji, że przepis Doroty pokazuje, że wyjdzie 12 sztuk babeczek - przemnożyłam składniki razy cztery (żeby coś zanieść do przedszkola, i jeszcze kilka w domu zostało) - koniec końców muffinów wyszło osiemdziesiąt osiem (88!) - co nawet podzielone przez cztery daje 22 sztuki z porcji podstawowej. najwyraźniej mam mniejsze foremki :)
składniki, w mojej wersji:
- 1kg mąki
- 8 łyżeczek proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki sody
- 8 łyżek kakao dobrej jakości
- 500g cukru pudru
- 100g cukru kryształu drobnego (tak, łącznie wychodzi mniej niż u Doroty, wiem)
- 600g posiekanej czekolady (po równo mlecznej, białej, i gorzkiej)
- 1 litr mleka
- 360 ml oleju
- 4 jajka
- 4 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- do dekoracji, jak ktoś chce: posypka cukrowa
przygotowanie:
suche wymieszać w jednej misce (kawałki czekolady zaliczamy do suchych), mokre w drugiej, po czym do suchych wlać mokre i wymieszać na względnie gładką masę.
do foremek nakładać masę do ok 2/3 wysokości foremki / papilotki (rosną!), posypać posypką cukrową, i piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni około 20 minut.
nie jeść gorących, czekolada w środku parzy :)