Muffinki z czekoladą i szkolne początki
Zimno... I spać mi się chce. Odzwyczaiłam się wstawać o szalonej porze, jaką jest szósta rano. Niemniej, po trzech dniach szkoły muszę uczciwie przyznać, że dla niej jestem w stanie się poświęcić i zrywać z łóżka przed świtem. Bo, moi drodzy, jestem po prostu zachwycona! Wszystko jest nowe, a jednocześnie w pewien sposób znajome; używanie tych wielkich maszyn sprawia mi ogromną frajdę. Ale może przejdźmy do konkretów.
Dzisiaj miałam pierwsze zajęcia praktyczne. Razem z koleżanką upiekłyśmy bułeczki z prawie trzech kilo mąki, używając ogromniastego, przemysłowego miksera, którego samo mieszadło jest niemal cięższe niż cały mój Walle. Już dzisiaj dowiedziałam się, że woda nie może być po prostu letnia, ale należy dokładnie obliczyć jej temperaturę, żeby ciasto odpowiednio urosło. Piec, z którego wychodzą bułeczki mięciutkie i delikatne, super puchate, a jednocześnie z cudownie chrupiącą skórką, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pieczywo jak z piekarni; tyle, że tym razem zrobiłam je sama (no dobrze, w duecie). Ekscytacja sięga zenitu, nie mogę przestać się uśmiechać i aż ciężko mi uwierzyć, że nie śnię - chodzę do szkoły piec chleb! Żyć, nie umierać, jak mawia Tato. W ogóle mój plan lekcji wygląda niezwykle kusząco: czekolada, zdrowe ciasta, dekoracje kremem cukierniczym (to już jutro!), a do tego kilka godzin teorii z pierwszej pomocy, higieny pracy, co nieco o zdrowiu i produktach (dzisiaj na przykład dowiedziałam się, jak myć ręce i w ogóle jak się kąpać). I mimo, że nadal się trochę tym moim nieudolnym duńskim stresuję, to jestem w siódmym niebie. I tylko profilaktycznie w lustro nie zerkam, jak mam na głowie czepeczek...
Dzisiaj mam dla Was coś szybkiego, prostego, a jednocześnie pysznego i niezawodnego. Muffinki, oczywiście. U mnie w stylizacji świątecznej, ale ich neutralny, czekoladowy smak sprawdzi się przez całą zimę. C. zapragnął muffinek z kawałkami czekolady, ja chciałam, żeby ładniej wyglądały, więc dorobiłam im kremu z nutelli i serka kremowego. Wyszło bosko! Czekoladowo i pysznie. Idealne na każdą okazję, a i bez okazji spiszą się na medal. Przepis na muffinkową bazę z 1 mix, 100 muffins Susanny Tee.
Muffiny z czekoladą i kremem z nutelli
Składniki: (na 14 muffinek)
- 340 g mąki orkiszowej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/8 łyżeczki soli
- 100 g cukru
- 110 g ciemnej czekolady (70%)
- 2 jajka
- 250 ml mleka
- 90 ml oleju
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
krem:
- 300 g serka kremowego
- 300 g nutelli
Czekoladę posiekać. Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem, solą i cukrem. Jajka roztrzepać, wlać olej, mleko i ekstrakt, wymieszać. Do suchych składników wlać mokre, wymieszać tylko do połączenia składników. Dodać czekoladę, szybko wymieszać.
Masę przełożyć do formy na muffiny wyłożonej papilotkami.
Piec w 180 st. C. przez 20-25 minut, do suchego patyczka. Ostudzić.
Serek zmiskować z nutellą na gładką masę, tylko do połączenia składników. Przełożyć do woreczka cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki, wykładać na muffiny.
Smacznego!
Ja wiem, że ledwo osiemnasta minęła, ale ja już mam ochotę iść spać... Najpierw jednak pójdę pod prysznic - jestem pełna nadziei, że mnie rozbudzi. No i będzie okazja przetestować nowo nabytą wiedzę...