Mój chleb razowy - czyli czas na święto chleba
Po domu unosi się zapach świeżo pieczonego chleba. Co rusz zerkam na dzieło rąk własnych i walczę z chęcią odkrojenia piętki i skosztowania. Udało się mi powstrzymać przez 2 h, głównie, dlatego że usnęłam. Gdy się obudziłam w domu wciąż unosił się zapach jak u babci, lekko wyczuwany aromat świeżego, mocno wytrawnego chleba.
Oczywiście Krzysiek go nie tknie. On nie lubi nic, co ma ziarna, mąkę razową i nie jest bułką.
Potem zrobię mu niespodziankę i upiekę jakieś słodkie bułeczki albo rogaliki żeby nie marudził.
Koniec ze zbaczaniem z tematu podaję przepis na mój chleb razowy.
Na zaczyn:
150 g zakwasu pszennego (mój jest słaby dlatego jest go tak dużo)
150 g letniej wody
200 g mąki pszennej razowej
Składniki wymieszałam, miskę owinęłam folią spożywczą i odstawiłam w chłodne miejsce na ok. 12 h.
Rano rozrobiłam 2,5 g świeżych drożdży z 3 łyżkami mleka, 2 łyżkami mąki i 3 łyżkami miodu. Odstawiłam na około 15 min
Wrzuciłam do maszyny zaczyn, łyżkę soli, 200 g mąki pszennej, 2 łyżki oliwy z oliwek, 150 ml płynu (pół na pół mleko z wodą), dodałam drożdże. Włączyłam mieszanie. Dorzuciłam potem 3 łyżki czubate płatków owsianych, 2 łyżki pestek dyni i 2 łyżki pestek słonecznika.
Po ok. 30 min przerwałam program, przełożyłam ciasto do formy silikonowej, przykryłam i odłożyłam do ciepłego miejsca do wyrośnięcia. Rósł ok. 1,5 h w temperaturze ok. 22 st. C.
Przed włożeniem do pieca spryskałam wierzch woda, posypałam płatkami i słonecznikiem. Piekłam najpierw 10 min w temperaturze ok. 230 st C, a następnie ok. 30 min w temperaturze 200 st.
A teraz siedzę z kolejną kromką, posmarowaną masłem i świeżym serkiem, z plasterkiem ogórka i staram się nie słuchać docinków męża, że od dużej ilości chleba rośnie conieco.
Wszystkiego najlepszego wszystkim z okazji Dnia Chleba