Misz – masz, czyli zlepek różnych różności :)
Witam po miesiącu nieobecności. Nigdzie nie wybyłam, zaglądałam tutaj nawet, ale dopadło mnie jakieś straszne lenistwo i dlatego ta cisza.
Dzisiejszy post będzie więc bez ładu i składu, niektóre zdania będą jakby się dopiero co urwały z choinki, ale te cztery tygodnie chciałabym jakoś uwiecznić na piśmie.
Zacznę od tego, że dziecko moje poszło do trzeciej klasy i już się trochę boję, co to będzie 22 maja, kiedy to trzecioklasiści piszą swój pierwszy poważny test. Będzie na pewno dobrze, ale denerwuję się i już.
Z przetworów zrobiłam 15 słoików musu jabłkowego do szarlotek i naleśników na zimowe dni. Grzybków w tym roku nie marynowałam, ususzyłam też niewiele. Po wydarzeniach sprzed miesiąca u nas na osiedlu jakoś nie mam ochoty wchodzić do lasu ...
Zaczęłam znów robić szale na drutach, ale aparat zawsze był zbyt daleko ...
To samo się tyczy jedzenia – gotuję prosto, sezonowo – nic nowego, co byłoby godne uwiecznienia na zdjęciu. Jest jednak jeden wyjątek – muffiny, które dzisiaj prezentuję, koniecznie muszę tu zapisać, ponieważ nie dość, że są bardzo dobre, wilgotne, to jeszcze robi się szybciutko – tak w międzyczasie przygotowywania obiadu. Składniki mieszamy w jednej misce, a nie w dwóch. Przepis poniżej, a teraz ... gwóźdź programu !!!
Mamy drugiego kota! Nasza kotka Mruczka nie wychodzi na dwór, ponieważ mieszkamy w bloku i bardzo nam było jej żal, że nie ma kociego towarzysza zabaw. My się z nią bawiliśmy, ale to nie to samo, co koci przyjaciel. Tak więc poszłam z Krzysiem do gospodarstwa, z którego bierzemy mleko z zapytaniem, czy Państwo nie mają przypadkiem o jednego kotka za dużo. Mieli i bardzo chętnie oddali :) Oglądaliśmy trzy – pierwszy był cały czarny, śliczny, ale jak zobaczyłam dwuletniego wnuczka gospodarzy, któremu buźka ułożyła się w podkówkę, że chcemy zabrać czarnego kotka, nie mogłam tego zrobić. Drugi był tygryskiem z białym brzuszkiem, ale jakiś był taki niemrawy ... a jak gospodarz przyniósł trzeciego kotka, który od razu przytulił się do Krzysia, było jasne, że już jest nasz!
Kotek jest panem, ma już pięć miesięcy i nazywa się Balbin. Niesamowity pieszczoch i żarłok. Poza, taka jak na zdjęciu, czyli Balbin przytulony do Mruczki, do częsty widok. Balbin musi być do kogoś przytulony i już! Ten typ tak ma!
Mamy więc dwa koty i jesteśmy najszczęśliwsi na świecie:) Bawią się razem, myją nawzajem, ale czasem leci pirze, szczególnie wieczorem, jak nasze koty uprawiają kocie zapasy stojąc na tylnych łapkach i przewalają się nawzajem. Czasem też stoimy razem z Mruczką i patrzymy jak Balbin poluje na nasze buty lub na swoją zabawkę – myszkę. Mruczka zgrywa wtedy poważną kotkę i patrzy z politowaniem jak Balbinek się bawi i szaleje lecąc na pełnym gazie przez całą chatę. A ona jest tylko rok od niego starsza :)
Oj, jak się rozpisałam!
No to teraz szybko przepis na szybkie muffinki.
Miłego wieczoru!
Serkowo - cytrynowe muffiny z jagodami
około 14 szt
7 kopiastych łyżek cukru
skórka starta z jednej cytryny
sok z połowy cytryny
4 kopiaste łyżki serka śmietankowego (twarożku homogenizowanego naturalnego)
2 jajka
100 ml oleju
1,5 szkl mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
około dwóch garści jagód (leśnych lub amerykańskich)
Piekarnik nagrzać do 180°C
Przygotować formę na muffinki – wyłożyć ją papilotkami lub użyć silikonowych foremek muffinkowych, których nie trzeba natłuszczać.
Do miski wsypać cukier, dodać skórkę i sok z cytryny. Wymieszać. Dodać serek, jajka i olej i wymieszać rózgą (mątewką), aż składniki się połączą. Wsypać mąkę i proszek do pieczenia ( nie mieszać ich wcześniej). Wymieszać szybko tylko do połączenia się składników.
Masę rozłożyć do foremek do 2/3 wysokości. Rozłożyć na górze po kilka jagód na każdej babeczce i wstawić do piekarnika.
Piec na złoty kolor 20-23 minuty.
Smacznego!