Malt Cake czyli amerykański tort czekoladowy
Dawno, dawno temu.... tak powinnam zaczą historię o tym torcie i amerykańskim etapie w moim, naszym życiu;)
Jak wiecie albo i nie, od paru lat a dokładniej od 5 jestem żoną M., choć razem już 12 rok nam leci;)
Poznaliśmy się w amerykańskiej restauracji, M. pracował na kuchni, ja byłam kelnerką.
I mogłabym dużo więcej napisać, ale jest to blog kulinarny, więc niech taki zostanie;)
Z okazji naszej ostatniej rocznicy, postanowiłam przygotować Malt Cake, który był głównym składnikiem jednego z najlepszych deserów, ale o nim też innym razem i przy okazji kolejnego wypieku tego pysznego ciasta!
Po ponad 10 latach jakie minęły jak już tam nie pracujemy, przygotowałam ten tort drugi raz w swoim życiu (pierwszy jakieś z 3 tygodnie temu na zamówienie dla Przyjaciela - nie miałam pojęcia jak będzie smakował, podobno był pyszny i zjedzony został w pierwszej kolejności).
Nie wiedziałam czego się spodziewać i powiem Wam, że wyszedł pyszny, idealny, wilgotne ciasto - choć bez nasączania, świetny krem, najlepszy na 2-3 dzień jak swoje odstoi - mieliśmy szczęście, że cały weekend nas nie było w domu, inaczej bym tego nie mogła stwierdzić;)))
Polecam, jest prosty do zrobienia i jak lubicie czekoladowe torty, to napewno będzie Wam smakował!
Przepis mam.... no właśnie skąd ja mam przepis, gdzieś potajemnie spisany kilkanaście lat temu na już wypranej karteczce, na szczęście udało mi się go odczytać;)
Składniki na tortownicę o średnicy 22 cm:
Przygotowanie:
Smacznego;)
Jak wiecie albo i nie, od paru lat a dokładniej od 5 jestem żoną M., choć razem już 12 rok nam leci;)
Poznaliśmy się w amerykańskiej restauracji, M. pracował na kuchni, ja byłam kelnerką.
I mogłabym dużo więcej napisać, ale jest to blog kulinarny, więc niech taki zostanie;)
Z okazji naszej ostatniej rocznicy, postanowiłam przygotować Malt Cake, który był głównym składnikiem jednego z najlepszych deserów, ale o nim też innym razem i przy okazji kolejnego wypieku tego pysznego ciasta!
Po ponad 10 latach jakie minęły jak już tam nie pracujemy, przygotowałam ten tort drugi raz w swoim życiu (pierwszy jakieś z 3 tygodnie temu na zamówienie dla Przyjaciela - nie miałam pojęcia jak będzie smakował, podobno był pyszny i zjedzony został w pierwszej kolejności).
Nie wiedziałam czego się spodziewać i powiem Wam, że wyszedł pyszny, idealny, wilgotne ciasto - choć bez nasączania, świetny krem, najlepszy na 2-3 dzień jak swoje odstoi - mieliśmy szczęście, że cały weekend nas nie było w domu, inaczej bym tego nie mogła stwierdzić;)))
Polecam, jest prosty do zrobienia i jak lubicie czekoladowe torty, to napewno będzie Wam smakował!
Przepis mam.... no właśnie skąd ja mam przepis, gdzieś potajemnie spisany kilkanaście lat temu na już wypranej karteczce, na szczęście udało mi się go odczytać;)
Składniki na tortownicę o średnicy 22 cm:
- 400 g mąki
- 500 g cukru pudru
- 20 g sody
- 70 g ciemnego kakao
- 4 duże jajka
- 300 ml kefiru
- 300 ml oleju
- 300 ml gorącej wody
- 0,5 l śmietany kremówki 30% lub 36%
- 1-2 łyżki cukru pudru
- 300 g czekolady w tym 200 g gorzkiej i 100 g mlecznej
- 1 żółtko
Przygotowanie:
- do miski wsypujemy wszystkie suche produkty: mąkę, cukier, sodę i kakao, mieszamy
- do miski miksera dodajemy jajka, kefi i wodę - miksujemy, żeby wszystko się ze sobą połączyło, dodajemy wymieszane suche produkty, miksujemy i na sam koniec wlewamy gorącą wodę, szybko miksujemy i wylewamy na przygotowaną formę - wyłożoną papierem (ciasto będzie dość płynne, takie ma być)
- wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 160 stopni i pieczemy około 40-45 minut
- wyciągamy, zostawiamy do całkowitego wystygnięcia (najlepiej upiec je dzień wcześniej)
- z bardzo dobrze ostudzonego ciasta wycinamy 3 krążki o tej samej grubości
- czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej
- śmieatnę ubijamy z dodatkiem cukru pudru, pomału dodajemy ostudzoną, rozpuszczoną czekoladę
- na sam koniec dodajemy żołtko które sprawi, że masa będzie nam błyszczeć
- powstałym kremem przekładamy krążki czekoladowego ciasta, ja zazwyczaj daję tyle masy, jaką grubość ma ciasto, a brzegi i wierzch smaruję tylko do pokrycia
- przełożony tort schładzamy w lodówce najlepiej przez całą noc, podajemy w towarzystie bitej śmietany i wisienki koktajlowej (ja z racji naszej rocznicy dałam cukrowe serucha)
Smacznego;)