Legumina cytrynowa
Uff, w końcu udało mi się zabrać do gotowania. Oczywiście czym by nie wrócić jak nie deserem Tym razem postanowiłam dołączyć do akcji „Cytrynowe wypieki”. W mojej ukochanej książce kucharskiej (kto uważnie czyta bloga, ten wie) znalazłam idealny przepis. Zapraszam Was na leguminę cytrynową. Aromatyczną, mocno cytrusową, z widocznymi skórkami cytrynowymi. W stosunku do oryginału dodałabym jedynie więcej cukru – wypiek wyszedł lekko wytrawny, a ja jednak miałabym ochotę na coś słodszego. Do tego plastry cytryny smażone w cukrze i… mniaaam, można wcinać
Składniki:
- 2 dorodne, duże cytryny
- 4 jajka
- 1/2 szklanki cukru pudru (dałabym zdecydowanie więcej – nawet całą szklankę)
- 1 szklanka tartej bułki z bułek mlecznych lub słodkich (nie miałam, więc użyłam pół na pół zmielonych, suchych biszkoptów oraz zwykłej bułki tartej)
- tłuszcz do wysmarowania foremek
Wykonanie:
Oddzielić żółtka od białek. Do białek dodać odrobinę soli i ubić sztywną pianę. Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na pulchny kogel-mogel. Następnie dodać do niego otartą skórkę z wyszorowanej i wyparzonej cytryny oraz wyciśnięty z niej sok. Na koniec delikatnie wmieszać białko oraz dosypać bułkę tartą. Wszystko delikatnie, ale dokładnie wymieszać. Foremki (kokilki lub jedną większą formę do zapiekania) wysmarować tłuszczem i wysypać bułką tartą lub pokruszonymi drobno biszkoptami. Nakładać do foremek masę, mniej więcej do 3/4 wysokości i zapiekać ok. 35 minut w temperaturze ok. 150 stopni C. Wierzch powinien być równomiernie zrumieniony, natomiast sam deser powinien odstawać od ścianek foremki. Wtedy jest gotowy. Przyznam, że wyszedł mi całkiem smaczny suflecik. Do tej pory nie miałam odwagi, żeby przygotować suflet; trochę mnie ośmieliła nazwa (legumina, nie suflet) i udało się. Na pewno polubię suflety, wydaje mi się, że najsmaczniejsze będą te pikantne (marzę o suflecie serowym). A oto efekt.