Leciutki omlet biszkoptowy dla NieAlergika
Powiem Wam szczerze - nie lubiłam omletów, dopóki nie zrobiłam tego. Ten nie smakuje jak omlet, raczej jak biszkopt. No pyszne ciasteczko, po prostu. Jest puszysty, lekki i nie opada. Moi alergicy mogą już jajka od czasu do czasu, więc takim omlecikiem objadają się w niedzielne poranki. Jeremi smaruje go sobie miksem popularnego kremu czekoladowego (czy prowadząca blog dla alergików powinna się do tego przyznawać?) i domowych konfitur malinowych, a Nina polewa syropem klonowym, ale doskonały jest też z kokosową bitą śmietanką i świeżymi owocami.
Należy mieć:
2 jajka, najlepiej od szczęśliwej kury
2 łyżki mąki (używam orkiszowej)
płaską łyżkę demerary
1/3 łyżeczki cukru z pieczoną wanilią
szczyptę soli (używam różowej)
masło do smażenia (najlepiej klarowane)
Oddzielić białka od żółtek. Białka ubić z solą na sztywną pianę. Dodać cukry i miksować jeszcze chwilę. Następnie zmniejszyć obroty miksera do minimum i na nich wmiksować żółtka, a potem mąkę. Na patelni rozgrzać masło, wylać masę i równomiernie rozprowadzić. Smażyć omlet na niedużym ogniu. Gdy spód się zarumieni, a omlet stanie bardziej "stabilny", zsunąć go na talerz. Na patelni rozpuścić nieco masła i ostrożnie przełożyć na nią omlet z talerza, surową stroną do dołu. Smażyć jeszcze kilka minut, ewentualnie sprawdzić za pomocą patyczka, czy omlet nie jest surowy w środku. Podawać z ulubionymi dodatkami.