Keks bananowy
To moja ostatnia świąteczna notka z przepisem :) Oczywiście teraz już się nikomu nie przyda, ale w końcu za rok też jest Boże Narodzenie, a do tego czasu, kto wie, może mój blog zrobi się poczytniejszy i na coś komuś się przydadzą moje wypociny ;)))
To ciasto również było moim debiutem, i to podwójnym – nigdy dotąd nie robiłam ani keksa, ani ciasta bananowego. A tu – dwa w jednym.
Przepis znalazłam na blogu Arabeski. Ciasto jest rewelacyjne – robi się je banalnie łatwo. Smakuje świetnie (jest z gatunku tych raczej cięższych i wilgotnych, więc dla mnie super). Cała rodzina zachwycona, wszyscy wypytywali o przepis ;) A zapach unoszący się w całym domu podczas pieczenia – absolutnie nieziemski!
Jedno mnie tylko zastanawia – u mnie ciasto jest ciemne, co można logicznie wyjaśnić naturalnym procesem ciemnienia bananów podczas pieczenia. Ale u Arabeski wyszło dużo jaśniejsze... Nie wiem dlaczego.
KEKS BANANOWY
7 dużych, dojrzałych bananów,
2,5 szklanki mąki,
2 jajka,
2 niepełne szklanki cukru pudru,
2/3 kostki masła,
2 łyżeczki sody,
500g bakalii,
kilka kropel aromatu wanilinowego
Bakalie (u mnie orzechy, migdały, rodzynki, morele, daktyle i żurawina) drobno pokroić i wymieszać z 0,5 szklanki mąki.
W misce rozgnieść banany za pomocą widelca lub tłuczka do ziemniaków (nie wolno miksować ich mikserem), Następnie dodać resztę składników i mieszać łyżką do ich połączenia. Na koniec wsypać bakalie i delikatnie wymieszać.
Ciasto wylać na wyłożoną papierem lub wysmarowaną masłem i wysypaną tartą bułką, podłużną blaszkę (12 x 40 cm). Piec w 180 stopniach. Czas pieczenia jest dość trudny do określenia – wbity patyczek nie powinien obklejać się ciastem, ale cały czas będzie lepki z powodu bananów. Arabeska piekła swoje ciasto zrobione z połowy składników w dwa razy mniejszej blaszce przez około godzinę, ja swoje piekłam 1,5 godziny i nakryłam je papierem do pieczenia, by za bardzo nie zbrązowiało.
Upieczone ciasto najlepiej zostawić w spokoju do następnego dnia – będzie smaczniejsze i łatwiejsze do pokrojenia :)
To ciasto również było moim debiutem, i to podwójnym – nigdy dotąd nie robiłam ani keksa, ani ciasta bananowego. A tu – dwa w jednym.
Przepis znalazłam na blogu Arabeski. Ciasto jest rewelacyjne – robi się je banalnie łatwo. Smakuje świetnie (jest z gatunku tych raczej cięższych i wilgotnych, więc dla mnie super). Cała rodzina zachwycona, wszyscy wypytywali o przepis ;) A zapach unoszący się w całym domu podczas pieczenia – absolutnie nieziemski!
Jedno mnie tylko zastanawia – u mnie ciasto jest ciemne, co można logicznie wyjaśnić naturalnym procesem ciemnienia bananów podczas pieczenia. Ale u Arabeski wyszło dużo jaśniejsze... Nie wiem dlaczego.
KEKS BANANOWY
7 dużych, dojrzałych bananów,
2,5 szklanki mąki,
2 jajka,
2 niepełne szklanki cukru pudru,
2/3 kostki masła,
2 łyżeczki sody,
500g bakalii,
kilka kropel aromatu wanilinowego
Bakalie (u mnie orzechy, migdały, rodzynki, morele, daktyle i żurawina) drobno pokroić i wymieszać z 0,5 szklanki mąki.
W misce rozgnieść banany za pomocą widelca lub tłuczka do ziemniaków (nie wolno miksować ich mikserem), Następnie dodać resztę składników i mieszać łyżką do ich połączenia. Na koniec wsypać bakalie i delikatnie wymieszać.
Ciasto wylać na wyłożoną papierem lub wysmarowaną masłem i wysypaną tartą bułką, podłużną blaszkę (12 x 40 cm). Piec w 180 stopniach. Czas pieczenia jest dość trudny do określenia – wbity patyczek nie powinien obklejać się ciastem, ale cały czas będzie lepki z powodu bananów. Arabeska piekła swoje ciasto zrobione z połowy składników w dwa razy mniejszej blaszce przez około godzinę, ja swoje piekłam 1,5 godziny i nakryłam je papierem do pieczenia, by za bardzo nie zbrązowiało.
Upieczone ciasto najlepiej zostawić w spokoju do następnego dnia – będzie smaczniejsze i łatwiejsze do pokrojenia :)