Jak zagospodarować resztki rabarbaru
Uwielbiam nocne pieczenie. Cisza w całym domu taka, że słychać najmniejszy szelest i chrapanie Ptysi. A ja krzątam się po kuchni, odmierzam, dosypuję i bardzo się staram, żeby mikser działał jak najciszej. I tylko wyobrażam sobie, co mógłby pomyśleć jakiś zabłąkany sąsiad, który poczułby zapach uciekający pod drzwiami...
W związku z trybem życia, jaki prowadzę, bardzo rzadko zdarza mi się piec w nocy. Pobudki o piątej rano skutecznie odstraszają przed podjęciem tak ryzykownych działań (bo albo trzeba wstać bardzo wcześnie następnego dnia, albo wstałam o świcie i po dwudziestej drugiej lepiej, żebym nie zbliżała się do niczego, czym potencjalnie można sobie zrobić krzywdę); jednak wczoraj nastąpiło odstępstwo od reguły. Co prawda do godziny dwudziestej siedziałam i błądziłam myślami Bóg wie gdzie, aż w końcu przyszedł mi do głowy rabarbar czekający cierpliwie w lodówce, brak ciasta na weekend i te lody, co to bardzo ich chciałam spróbować... W związku z tym zebrałam się w sobie, i zaczęłam działać. Szybkie zakupy, spacer z psem, i już kręciłam lody. Później znalazłam w sobie nieco energii na ćwiczenia, po których z radością wkroczyłam do kuchni i zaczęłam robić ciasto. Efekty wyciągałam z piekarnika kwadrans po północy, a lody miksowałam do drugiej nad ranem, żeby na pewno miały odpowiednią konsystencję. C. wrócił do domu bladym świtem i wyraził zdumienie, że nie tylko jeszcze nie śpię, ale wykazuję aktywność życiową, której by się po mnie nie spodziewał. Ot, jak łatwo zaskoczyć mężczyznę...
Dziś jednak napiszę o czymś, co przygotowałam kilka dni wcześniej. Miałam akurat taką smętną resztkę rabarbaru - została po tarcie, pokrojona w jakieś dziwne kawałki; szczerze mówiąc, nie myślałam, że nada się do czegokolwiek... Aż przypomniałam sobie o ciasteczkach, które widziałam na blogu Domowe wypieki. Prześliczne, zgrabne maleństwa, z niewielką ilością kwaśnych, rabarbarowych kawałeczków. Rewelacja! Przygotowuje się je dosyć szybko - u mnie czas się wydłużył przez chłodzenie ciasta, ale dzięki temu o wiele łatwiej je formować. Moje ciasteczka nie są tak idealnie okrągłe, ale smakują obłędnie! Połączenie kruchego ciasta, czekolady i rabarbaru jest wspaniałe, w dodatku można je sobie wziąć w łapkę tuż przed wyjściem z domu i rozkoszować się smakiem w drodze do pracy. Jeśli więc macie jakieś smętne resztki rabarbaru, zamiast wyrzucać, koniecznie zróbcie takie ciastka!
Ciasteczka z rabarbarem i czekoladą
Składniki: (na 25-30 sztuk)
- 90 g masła
- 100 g cukru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 1 łyżeczka mleka
- 100 g ciemnej czekolady (72%)
- 140 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki soli
- 125 g rabarbaru
Rabarbar pokroić na 0,5-1 cm kawałki, czekoladę posiekać. Masło z cukrem rozpuścić i ostudzić. Wbić jajko, dodać cukier waniliowy i mleko, dokłądnie zmiksować. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia, wymieszać z solą. Dodać do mokrych składników, połączyć. Wsypać rabarbar i czekoladę, wymieszać łyżką. Schłodzić masę przez 30-60 minut w lodówce. Po tym czasie lepić kuleczki wielkości orzecha włoskiego, układać na blasze wyłożónej papierem do pieczenia w sporych odstępach, delikatnie spłaszczając.
Piec w 190 st. C. przez 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 100 st. C. i piec jeszcze 15-20 minut, aż brzegi się lekko zarumienią. Ostudzić.
Smacznego!
Można spokojnie użyć czekolady o mniejszej zawartości kakao, a nawet mlecznej. Nam takie gorzkawe kawałeczki smakowały, ale takie dodatki najlepiej dorzucać pod indywidualny smak.