Grillowany kurczak z salsą warzywną i restauracja meksykańska w Ostrawie

Poprzedni weekend spędziliśmy w Ostrawie. Jest to średniej wielkości czeskie miasto, leżące zaledwie kilka km od granicy z Polską. Niestety muszę stwierdzić, że jest paskudne. Betonowe, szare, niezadbane i… puste. Na ulicach 350tysięcznego miasta przez cały weekend spotkaliśmy zaledwie kilkanaście osób! A znalezienie czegoś czynnego w sobotę o godzinie 13 graniczyło z cudem. Dziwne miasto.

ostravska uliczka

szaro i betonowo, prawda?

Jednak jest powód, dla którego Ostrawę wspominam bardzo miło i co więcej – chętnie tam wrócę. Jest to restauracja specjalizująca się w kuchni… meksykańskiej ;) Zdaję sobie sprawę z absurdu jakim jest zachwalanie meksykańskiej restauracji w Czechach, jednak kuchnia czeska nam się naprawdę szybko znudziła (bo ile można jeść knedliczki lub tłuste mięso?) i w poszukiwaniu czegoś innego zaszliśmy do wspomnianego wyżej Steakhouse’u. Nie będę opisywała wystroju czy obsługi kelnerskiej, bo wszystko to przestaje być ważne w tle doskonałego jedzenia. Wybór dań jest spory, wszystkie zaprezentowane w menu razem ze zdjęciem. W dodatku z każdego zdjęcia spogląda niezwykle apetyczna potrawa. Mieliśmy spory problem, aby zdecydować się co zjemy, jednak w końcu nasz wybór padł zupę z warzywami i mięsną kulą z serem oraz grillowanego fileta z kurczaka z salsą warzywną z papryczką jalapeno i mango w moim przypadku oraz flautas nadziewane kremowym szpinakiem i pikantnym dipem oraz grillowaną pierś z kaczki z gładką salsą pomarańczową i makaronowymi wstążkami w maśle z bazylią w Jego przypadku. Każda najmniejsza część posiłku była przepyszna, a smaki tworzyły doskonałe połączenia. Moja zupa nie dość, że wyglądała doskonale, smakowała wyśmienicie. Flautas chrupiące z zewnątrz i rozpływające się w środku dobrze komponowały się z pikantnym dipem. Filet z kurczaka był soczysty, wręcz ociekający sokiem, a pikantna salsa dodawała smaczku delikatnemu mięsu. Jednak największym hitem była kaczka. Idealnie wysmażona – rozpływała się w ustach. Pomarańczowy sos, którym była pokryta był dokładnie na tyle słodki, na ile powinien, by wkomponować się w smak mięsa – wydobywając jego wszystkie walory smakowe. Do tego maślane wstążki jako idealne uwieńczenie idealnego posiłku. Bardzo żałujemy, że niezależnie od chęci nie byliśmy już w stanie zjeść deseru, więc brak mi tego ostatniego akcentu do wystawienia 100% rekomendacji tej restauracji, jednak po tym czego smakowaliśmy wcześniej myślę, że i deser spełniłby nasze oczekiwania, zwłaszcza, że zdjęcia deserów wyglądały bardzo apetycznie, a wszystkie wcześniejsze dania okazały się być wiernymi kopiami zdjęć.

Podsumowując - wszystkich będących w Ostrawie, czy to na kilka dni, czy też tylko przejazdem - zachęcam gorąco do wstąpienia do Steakhouse’u (Comedor Mexicano) w Ostrawie na ul. Nádražní 305/5. Wszystkich zainteresowanych odsyłam na ich stronę internetową, na której można zobaczyć galerię zdjęć, menu potraw wraz ze zdjęciami i umiejscowienie na mapie (strona dostępna w języku czeskim, angielskim i hiszpańskim). Odnośnik podaję w języku angielskim http://www.restaurace-ostrava.eu/en/. Gdyby kogoś interesowały ceny orientacyjnie podam, że cenę w koronach należy podzielić przez 6, aby wyszła przybliżona cena w polskich złotówkach.

ostravski trolejbus

Na zakończenie tej recenzji chciałam Wam zaprezentować moją interpretację jednego z wyżej opisanych dań – kurczaka z salsą warzywną. Nie powtórzyłam wiernie oryginału – zresztą nawet się nie starałam, chciałam zrobić własną wersję z ulubionymi warzywami i składnikami znajdującymi się akurat w domu i czekającymi na wykorzystanie. Kurczak wyszedł pyszny, a salsa jeszcze lepsza. Do tego z talerza spogląda na was niezwykle optymistyczne danie, będące kolorową zapowiedzią nadciągającej wiosny. Kto się skusi?

Składniki:

• 2 piersi z kurczaka
• 1 łyżeczka ostrej papryki w proszku
• 2łyżeczki słodkiej papryki w proszku
• 1 łyżeczka curry
• 1 łyżka oliwy z oliwek
• 1 malutka cukinia
• 1 nieduża żółta papryka (jeśli jest spora, to tylko pół)
• 2 nieduże marchewki
• 1 czerwona cebula
• 1-2 papryczka chilli (użyłam jednej dużej pepperoni, choć była mało ostra i mogłyby być 2)
• 3 ząbki czosnku
• ⅓ szklanki soku pomarańczowego
• 1 łyżeczka miodu
• 1 łyżka oliwy z oliwek + 1 łyżka oleju
• Sól, pieprz

 

Sposób przyrządzenia:

Pierś z kurczaka opłukać pod wodą, osuszyć na ręczniku papierowym, oczyścić z kawałków tłuszczu i błon i podzielić na filety. Każdy filet delikatnie rozbić przez folię spożywczą. Mięso powinno zostać tylko lekko zmiękczone i ewentualnie wyrównane jednak nie spłaszczone. Filety natrzeć z obu stron oliwą, obiema paprykami, curry, solą i pieprzem. Odstawić do przegryzienia. Wszystkie warzywa umyć, marchewkę, czosnek i cebulę obrać. Cukinię, marchewkę, paprykę, papryczkę, cebulę i czosnek posiekać w bardzo drobną kostkę. Rozgrzać patelnię grillową oraz zwykłą. Na zwykłą wlać łyżkę oliwy z oliwek, na grillową łyżkę oleju (jeśli macie patelnię nieprzywierającą – możecie pominąć). Na grillowej smażyć filety z kurczaka po 3-4 minuty z obu stron, aż będą zrumienione z zewnątrz, upieczone w środku i wciąż soczyste. Usmażone już filety trzymać w cieple podczas smażenia kolejnych. Na zwykłej patelni podsmażyć przez minutę cebulę z czosnkiem i papryczką chilli, po czym dodać resztę warzyw. Smażyć kilka minut po czym dodać sok wymieszany z miodem. Smażyć na dużym ogniu, aż większość płynu odparuje. Na koniec doprawić solą i pieprzem do smaku.

Podawać wszystko natychmiast jako samodzielny posiłek lub w towarzystwie np. pieczonych ziemniaków.

Smacznego!