Grillowana miruna na fasolowym podkładzie.
Tak, to był właśnie jeden z tych dni. Za oknem pogoda zaczęła się psuć, a ja wpadłem w melancholijny nastrój. Słodycze nie pomagały – na biurku piętrzył się już stosik patyczków od lizaków ukradzionych dzieciom. Gdyby żona zawołała mnie na obiad, siedziałbym dalej bez ruchu przed komputerem. Dopiero gdyby po trzecim razie sama przyszła mnie zaprosić do kuchni stwierdziłbym, że nie jestem głodny. Ale akurat tego dnia ja miałem przygotować dawno już zaplanowane danie.
Rozmrożona ryba połyskiwała blado na talerzu, a ja automatycznie przygotowując składniki nuciłem pod nosem:
"Vidím to jako dnes - šťastného sebe
ženu a děti a těšínské nebe
ještě že člověk nikdy neví
co ho čeká"*
ostatnie dwa wersy zapętlając i powtarzając sobie samemu jak jakąś starą prawdę ludową, o której się nie chce pamiętać.
Dwa dni później, po odwiezieniu pierwszego kuchcika do przedszkola, przejeżdżając przez most graniczny zobaczyłem, rześkie cieszyńskie niebo, rozświetlone porannym blaskiem. Przez lekką mgiełkę przebijały się kolorowe plamy starych kamienic pnących się do góry, jakby chciały udawać groźne mury obronne starego grodu. Ale kremowo – żółte kolory ścian i brunatne dachy na tle świetlistego błękitu zdradzały przyjazne usposobienie. Przypomniałem sobie wtedy to gotowanie i tą mirunę, która przecież wyszła bardzo smaczna i pomyślałem, że każda potrawa składa się z różnych smaków – słodkich i gorzkich, łagodnych i ostrych, a harmonia polega nie na wybraniu samych przypraw z najsłodszej nuty, ale na kompozycji przeplatającej wszystkie te barwy.
Filety z miruny oprószamy solą i pieprzem i układamy na rozgrzanej patelni grillowej, posypujemy z wierzchu posiekanym w półplasterki porem. Smażymy z dwóch stron po 2-3 minuty.
Z warzyw odławiamy czosnek i siekamy w plasterki. Resztę doprawiamy do smaku solą pieprzem, szczyptą pieprzu cayenne i tymiankiem [najlepiej świeżym], wykładamy na talerz.
Rybę układamy na duszonych warzywach, ozdabiamy z wierzchu porem i posiekanym czosnkiem. Wszystko skrapiamy lekko oliwą. Ja podałem również do tego rozetki ziemniaczane.
Fajne jest też to, że z blado połyskującej ryby wyszedł pełen kolorów obiad.
*Jaromir Nohavica - Tesinska
Rozmrożona ryba połyskiwała blado na talerzu, a ja automatycznie przygotowując składniki nuciłem pod nosem:
"Vidím to jako dnes - šťastného sebe
ženu a děti a těšínské nebe
ještě že člověk nikdy neví
co ho čeká"*
ostatnie dwa wersy zapętlając i powtarzając sobie samemu jak jakąś starą prawdę ludową, o której się nie chce pamiętać.
Dwa dni później, po odwiezieniu pierwszego kuchcika do przedszkola, przejeżdżając przez most graniczny zobaczyłem, rześkie cieszyńskie niebo, rozświetlone porannym blaskiem. Przez lekką mgiełkę przebijały się kolorowe plamy starych kamienic pnących się do góry, jakby chciały udawać groźne mury obronne starego grodu. Ale kremowo – żółte kolory ścian i brunatne dachy na tle świetlistego błękitu zdradzały przyjazne usposobienie. Przypomniałem sobie wtedy to gotowanie i tą mirunę, która przecież wyszła bardzo smaczna i pomyślałem, że każda potrawa składa się z różnych smaków – słodkich i gorzkich, łagodnych i ostrych, a harmonia polega nie na wybraniu samych przypraw z najsłodszej nuty, ale na kompozycji przeplatającej wszystkie te barwy.
- 0,5 kg filetów z miruny
- 0,5 Pora
- 2 niewielkie papryki [np. czerwona i zielona]
- 4 ząbki czosnku
- 2-3 pomidory obrane ze skórki
- Po ok. 300 g fasoli czerwonej i białej [z puszki].
- Sól
- Pieprz
- Cayene
- Tymianek
- Oliwa z oliwek
Filety z miruny oprószamy solą i pieprzem i układamy na rozgrzanej patelni grillowej, posypujemy z wierzchu posiekanym w półplasterki porem. Smażymy z dwóch stron po 2-3 minuty.
Z warzyw odławiamy czosnek i siekamy w plasterki. Resztę doprawiamy do smaku solą pieprzem, szczyptą pieprzu cayenne i tymiankiem [najlepiej świeżym], wykładamy na talerz.
Rybę układamy na duszonych warzywach, ozdabiamy z wierzchu porem i posiekanym czosnkiem. Wszystko skrapiamy lekko oliwą. Ja podałem również do tego rozetki ziemniaczane.
Fajne jest też to, że z blado połyskującej ryby wyszedł pełen kolorów obiad.
*Jaromir Nohavica - Tesinska