Granola czyli jak koń owies
Dziś będzie trochę z innej beczki. Szukając informacji na temat wyrobu granoli, które to egzotyczne słowo co jakiś czas przewija się w świecie blogów kulinarnych, natrafiłem na post krzyczący dumnie o najlepszej granoli na świecie. Wiedziony dociekliwością i naukowym entuzjazmem postanowiłem sprawdzić temat i faktycznie produkt na wyjściu jest bardzo smaczny a jego boski aromat unosi się w powietrzu przez długi czas. Poniżej lekko zmodyfikowany przepis, pominąłem użycie syropu klonowego a postawiłem na doskonały miód lipowy z Bochni, dostarczany przez zaufanego farmera. Z braku nasion słonecznika wykorzystałem też pestki dyni.
Granola
- 100ml miodu
- 60ml oleju
- pol łyżeczki esencji waniliowej
- 500g płatków owsianych
- 50g ziaren sezamu
- 50g pestek dyni
- 25g wiórków kokosowych
- 50g orzechów (włoskie i nerkowce)
- 1/4 łyżeczki cynamonu
Suszone owoce
- 100g rodzynek
- 20g suszonych jabłek
- 20g skorki pomarańczowej
- 60g moreli suszonej
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Miód, olej i esencje waniliową połączyć razem i odstawić. Pozostałe składniki granoli wymieszać razem, orzechy należy wcześniej posiekać. Wszystkie składniki mieszamy razem i rozkładamy na płycie do pieczenia pokrytej warstwą papieru do pieczenia. Warstwa powinna być równa i niezbyt wysoka, w razie potrzeby można wykorzystać dwie blachy.
Wstawić do nagrzanego pieca na 20-25 min, aż się ładnie zrumieni.
Suszone owoce posiekać drobno i połączyć z granolą.
Gotowa granola może posłużyć do deseru powszechnie określanego nazwą sundae lub parfait, choć ten ostatni oznacza raczej wszelkie zmrożone desery. W skrócie jest to gęsty jogurt naturalny lekko dosładzany (cukrem ewentualnie miodem) i przekładany warstwą granoli oraz ulubionej konfitury, z dodatkiem owoców. Sporą część granoli użyłem również do wyrobu muffinów ale to już temat na zupełnie inny post.