Foolproof creme brulee
Przepis pochodzi z książki "River Cottage Every Day" - Hugh Fearnley-Whittingstall.
Ponoć nie może się nie udać.
No więc, kiedy w końcu kupiłam palnik gazowy, postanowiłam go wypróbować.
ok 480-500 ml śmietanki 36%
laska wanilii
60 gram cukru-pudru
6 żółtek (jeśli są małe można dać 8)
3 łyżki ciemnego cukru trzcinowego
Do garnka przelałam śmietankę, dodałam ziarnka wyskrobane z wanilii i podgrzałam całość, ale nie doprowadzając do wrzenia. Odstawiłam do przestygnięcia. W tym czasie utarłam żółtka z cukrem - na puszysta masę i dodałam powoli do ciepłej śmietanki. Dobrze wymieszałam, tak by nie powstały grudki.
Masę przelałam do niewielkich salaterek żaroodpornych. Salaterki wstawiłam do szklanego naczynia wypełnionego gorącą wodą. Woda musi sięgać do połowy salaterek.
Całość wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 150 stopni C na 30 minut.
Teraz creme brulee musi przestygnąć. Najlepiej wstawić je do lodówki na 5 godzin, albo na całą noc.
Na koniec posypałam je na wierzchu niewielką ilością złotego cukru trzcinowego i przypaliłam go palnikiem. Można też wstawić salaterki na chwilę pod rozgrzaną grzałkę piekarnika. Cukier musi się skarmelizować, tak by powstała cienka, twarda warstwa cukru.
Przepis faktycznie jest bajecznie prosty, a creme brulee bardzo smaczne.