Florentynki owsiane
Przepis mam od mamy, wycięła go lata temu z jakiejś gazety, i w tejże gazecie figurował on pod nazwą "Herbatniki Adasia". Znacie tego Adasia? W każdym razie ciasteczka (bo herbatniki to na pewno nie są) wymyślił genialne - leciutkie, kruchutkie, po prostu wspaniałe, tylko trochę przesadził z ilością tłuszczu i cukru, ale zredukowaliśmy, rzecz jasna. Przepis podaję oryginalny, z moimi zmianami w nawiasach. Jak dla mnie, to nie są żadne herbatniki, najbardziej toto przypomina florentynki. Sorki za fotę, ale ładne to herbatniki Adasia nie są, poza tym znikały w takim tempie, że w ogóle się cieszę, ża chapnęłam coś do zdjęcia ;)
Weźmy:
200 g płatków owsianych
200 g bezmlecznej margaryny (zrobiłam na zwykłym maśle, dając 150 g)
150 g brązowego cukru trzcinowego (dałam 100 g i wystarczy)
Wymieszać płatki z cukrem, dodać rozpuszczone masło i dobrze wszystko razem wymieszać. Rozłożyć masę równo na blasze do pieczenia (warstwą o grubości ok. 0,5 cm) i ugnieść ją dłonią. Piec ok. 15-20 minut w 175 stopniach (z termoobiegiem), aż nabierze złocistego odcienia. Wyjąć z piekarnika i pokroić na nieduże kwadraty. Zdejmować z blachy dopiero po wystygnięciu. Przechowywać w metalowym pudełeczku lub słoiku.