Fasolka po bretońsku
Mniej więcej raz na rok mam chęć na fasolkę po bretońsku. To danie znają wszyscy, i wszystkim wiadomo, że syci, rozgrzewa i pysznie smakuje. Poniżej moja wersja znanego przepisu.
Składniki:
500 g fasoli Jaś
500 g dobrej kiełbasy (ja tym razem użyłam frakfurterek)
25 dag boczku wędzonego
1 duża cebula
1 słoiczek koncentratu pomidorowego
majeranek, kminek, liść laurowy, sól, pieprz
Dzień przed gotowaniem namocz fasolę i zostaw ją na noc do namoknięcia. Następnego dnia zmień wodę i zagotuj fasolę z listkiem laurowym - w zależności od wielkości ziaren, będzie gotowała się do miękkości ok. 2-3 godzin. Do gotowania można wrzucić niejadalne części boczku, np. skórę lub kość z kawałkiem mięsa. Boczek pokrój w kostkę, posiekaj cebulę, pokrój również kiełbasę. Po około godzinie gotowania fasoli, wrzuć boczek na patelnię z niewielkim ogniem i powoli wytapiaj tłuszcz (jeśli tłuszczu jest mało, można dodać łyżkę smalcu). Dorzuć posiekaną cebulę i wszystko razem smaż do momentu, aż zacznie się rumienić. Dodaj wtedy kiełbasę, smaż wszystko przez chwilę, i dorzuć do fasoli. Kiedy fasola będzie już dość miękka, dorzuć koncentrat pomidorowy oraz przyprawy (szczególnie ważny jest majeranek - ja daję dwie duże łyżki). Gotuj potrawę do momentu, aż sos się zredukuje i zgęstnieje. Moim zdaniem, fasolka po bretońsku najlepiej smakuje na drugi dzień, koniecznie ze świeżą bagietką.