Duńskie pierniczki, czyli orzeszki z pieprzem
Skończyły mi się puszki! Nie mam miejsca na więcej pierniczków. Hmm... Może to jakiś znak...? Na szczęście w niedzielę przyjadą goście, trochę zjedzą, trochę zabiorą (oby bez puszek!), i może na Wigilię będę mogła coś jeszcze przygotować... Póki co - koniec! Mam jeszcze kilka zaległych przepisów na świąteczne ciasteczka, z pewnością więc jeszcze w styczniu będę Wam je pokazywała. Wiem, że to trochę musztarda po obiedzie, ale może komuś się te przepisy w przyszłym roku przydadzą...? Szczerze mówiąc, właśnie na to liczę.
Muszę się Wam pochwalić - w sobotę dostałam zawiadomienie o przyjęciu do szkoły. Takie oficjalne. Z całym mnóstwem informacji o tym, co muszę zrobić, jakie dokumenty wypełnić, w jakie sprzęty się zaopatrzyć (w sumie, nie pomyślałabym, że do szkoły cukierniczej będzie mi potrzebny własny komputer... Ale co tam, jak mus, to mus). Za niecały miesiąc pierwszy dzień szkoły! Nie mogę się już doczekać, choć jednocześnie trochę się denerwuję... Trzymajcie kciuki, żeby poszło gładko.
Dzisiaj mam dla Was trochę nietypowe, bo duńskie pierniczki. Bez miodu, za to z... Pieprzem! Białym, więc nie ma się czego bać (biały pieprz jest delikatniejszy od popularnego czarnego). Są krucho-twarde, lekko pikantne. Pięknie pachną przyprawami korzennymi, a gdy już się taką kuleczkę rozgryzie, czuć ich pełny smak. Gdzieś w tle wyczuwalny jest pieprz. Nie pomijajcie go - to właśnie on stanowi o wyjątkowości tych ciasteczek! Po duńsku nazywają się pebernødder, czyli dosłownie orzeszki z pieprzem. Orzeszki - ze względu na swój kulisty kształt, wielkością zbliżony do orzecha laskowego. Z pieprzem - wiadomo. Moje wyszły trochę za duże - oryginalne są mniej więcej o połowę mniejsze. Niemniej, smakują wyśmienicie. I nadają się do jedzenia od razu po upieczeniu! Jeśli więc szukacie przepisu na oryginalne, piernikopodobne ciasteczka, te z pewnością Was zadowolą. Ja za nimi szaleję, a i akceptację Duńczyków zyskały.
Przepis z Alletiders Kogebog. Autorka piekła je bez dodatku imbiru, ale skoro figuruje on na liście składników - dodałam. Bo lubię. Wyszły pyszne.
Orzeszki z pieprzem
Składniki: (na 85-90 sztuk)
- 125 g miękkiego masła
- 125 g cukru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
- 3/4 łyżeczki mielonego kardamonu
- 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
- 1/2 łyżeczki mielonego białego pieprzu
- 275 g mąki orkiszowej
Mąkę przesiać, wymieszać z sodą i przyprawami. Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Wbić jajko, połączyć. Partiami dodawać suche składniki, miksując na najniższych obrotach miksera. Z gotowego ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 1 godzinę.
Ze schłodzonego ciasta formować kulki wielkości orzecha laskowego, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy (ciasto urośnie).
Piec w 200 st. C. przez 10-12 minut. Ostudzić.
Przechowywać w szczelnym pojemniku.
Smacznego!
Dziś pierwsza część dwudniowego, wielkiego sprzątania. Już wcześniej poczyniłam przygotowania w tym kierunku, ale wiadomo - na zapas się posprzątać nie da... Ale mam plan, bardzo dokładny, i sporo czasu, więc wszystko powinno się udać. A potem już tylko same przyjemności - dekorowanie ostatnich pierniczków, pieczenie ostatniego ciasta, chwile z ulubioną książką w najbliższych okolicach choinki... Uwielbiam takie niespieszne oczekiwanie na Święta, a Wy...?