Coś lekkiego.
Być może na moim blogu nigdy nie pojawiła się żadna kaczka dziennikarska, w każdym bądź razie ma on więcej wspólnego z kaczką, niżbym sobie tego życzyła. Otóż, podobnie jak kaczka w sosie własnym, ja zaczęłam się taplać w bajorku mojej boleści i tak oto obie - kaczka i ja - stałyśmy się ciężkostrawne.
Trudne decyzje. Poważna praca. Bolesne rozstanie. Pudzian by się zmęczył takimi ciężarami, a przecież ja mam tylko budyń na ramionach...
Rażona tym odkryciem, niczym piorunem, poczęłam gorączkowo zastanawiać się, co robić, by nie skończyć z życiową zgagą w wieku 26 lat. Odpowiedź nie przyszła prędko, ponieważ była zbyt prosta i oczywista, by ją od razu zauważyć. Przyszła jednak w samą porę. Innymi słowy, w łikend.
Trzeba mi było zrobić coś lekkiego!
Mus czekoladowy? A może czekoladowy suflet? Hm... Odpada - czekolada również jest produktem ciężkostrawnym. A może by tak wyjść poza rolę Czeko Lady? Wyjść z pokoju. I wcale nie do kuchni, ale też poza kuchnię. I poza mieszkanie. A nawet poza miasto.
Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Potem przestałam wreszcie myśleć (bo ileż można?!), tylko robiłam. To, na co akuratnie miałam ochotę... A że było w pobliżu wino i fajni ludzie... Nie chcecie nawet wiedzieć jak to się wszystko skończyło. Chcecie? Dobra.
Skończyło się na tym, że obudziłam się z potwornym bólem głowy, w pełnym makijażu i ubraniu z dnia poprzedniego. Tylko okularów na nosie brakowało! I bez nich byłam wstanie dostrzec, że to nie moje łóżko. I że obok leżało dwóch facetów! Jeden po mojej prawicy, drugi po lewicy. Jeden również w pełnym makijażu. Drugi w przebraniu strusia. Ból głowy wzmógł się gwałtownie i pewno rozsadziłoby mi głowę, gdyby nie przebłysk świadomości. To nie żadni faceci. To moi kumple. Geje. Uff...
Heh... Ciężko jest lekko żyć.
To może ja już lepiej wrócę do siebie. Do kuchni. Do czekolady. Do czegoś naprawdę lekkiego. Do czegoś o nazwie...
Bezy kakaowe
Składniki: 4 białka, 200 g cukru pudru, 3 łyżki kakao, Pół łyżeczki imbiru
Wykonanie: Jeśli to ma być coś lekkiego, to polecam użyć miksera w ubiciu białek, by się nie przemęczyć. Gdy piana będzie sztywna, wsypujemy powoli cukier, kakao oraz imbir. Miksujemy jeszcze ok. 5 minut.
Gotową pianę przełożyć do szprycy lub woreczka foliowego i wyciskać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Włożyć do nagrzanego piekarnika (140 stopni) i suszyć ok. 1- 1,5 godziny.
Po wyjęciu oprószyć kakaem. Jeść z lekkim sumieniem, przecież to tylko bezy! Ja biorę aż cztery! Cóż, po podzieleniu się z Wami moją historią, czuję się lżejsza o, co najmniej, dwa kilo i trzy deko.