Clafoutis z wiśniami

Clafoutis z wiśniami
Zdjęcie - Clafoutis z wiśniami - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

Moje pierwsze. W domu nigdy się go nie robiło, a co więcej nie mieliśmy okazji wcześniej spróbować. Nie mam więc porównania czy jest takie, jakie być powinno... niemniej smakowało! I to bardzo. Ciasto balansuje gdzieś na granicy naleśnika, omletu, budyniu, flanu a nawet gęstej kaszy manny :) Świetnie komponuje się z soczystymi owocami.
Clafoutis jest tak szybkie i bezproblemowe w przygotowaniu, że z pewnością jeszcze niejednokrotnie u mnie zagości.
Dzisiejsze jest efektem wspólnego gotowania z Moniką (Maxymonium kulinarne), Violą (Fun&Taste) i Tomaszem (Tomek gotuje). Inicjatorką była Monika, której jeszcze raz dziękuję za zaproszenie :)




Składniki przepis podany przez Monikę z bloga Maxymonium kulinarne, w nawiasach moje zmiany
  • 3 jaja
  • 1/2 szkl. mąki
  • 80g roztopionego i ostudzonego masła
  • 80ml zimnego mleka [w temp. pokojowej]
  • 40ml śmietany kremówki
  • 1/3 szkl. cukru lub 4 łyżki płynnego miodu [cukier]
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii [u mnie tylko kilka kropelek aromatu]
  • około 200-300g dowolnych owoców [300 g wiśni]
  • cukier puder do posypania
  • masło do wysmarowania formy

Potrzebna foremka 20-25cm.
Jajka roztrzep z cukrem lub miodem [użyłam miksera].
Do masy jajecznej dodaj mleko, kremówkę, ekstrakt z wanilii, dokładnie wymieszaj.
Dodaj ostudzone masło, wymieszaj.
Pod koniec dodaj mąkę i całość wymieszaj na gładką masę.
Nastaw piekarnik na 200 st.
Foremkę wysmaruj masłem i na dnie wyłóż owoce.
Ciasto wlej na owoce i wstaw formę do piekarnika. Piecz 10 minut*.
Zmniejsz temperaturę do 180 st. i piecz ciasto kolejne 20-25 minut.
Posyp ciasto cukrem pudrem i podawaj ciepłe**.
*Piekłam w opiekaczu. 10 minut w 180 stopniach, 30 minut w 150 stopniach (w opiekaczu zawsze zaniżam temperatury, co jednak odpowiada stopniom w piekarniku) plus ok. 2 minuty na koniec jedynie przy grzaniu górnym dla zarumienienia wierzchu. **Jak dla nas clafoutis jest dobre zarówno na ciepło, jak i na zimno.

Podobno wiśnie powinny być z pestkami, ale jakoś nie wyobrażałam sobie jednoczesnego delektowania się deserem i wypluwania pestek. Wydrylowałam je więc. I tu znowu nastąpił ten pierwszy raz. Nie miałam drylownicy, ale wujek google podpowiedział metodę na wsuwkę do włosów - poszło błyskawicznie! Swoją drogą to bardzo odprężające zajęcie :)



Kategorie przepisów