Ciastka z pianką
Mmmmmm..... to reakcja po zjedzeniu tych ciasteczek (i wcale nie przesadzam). Kruche, ale nie będziemy cali w okruszkach po ich spałaszowaniu. Nie za słodkie, przez co można zjeść tak dużo, że dopiero pusty talerzyk nam to uświadomi. Jak dla mnie smakują trochę jak ciasteczkowa wersja faworków, dla Taty - biszkoptów. Niby niepozorne ciastka, ale pianka z wierzchu dodaje im uroku. Bardzo polecam!
Ciasto:
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 kostka margaryny
- 2 żółtka
- 2 łyżki kwaśnej śmietany
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Pianka:
- 1 białko
- 120 g cukru pudru
Wykonanie ciastek:Ciasto rozwałkować. Wykrawać foremką ciastka i każde z nich smarować pianką. Piec ok. 15 minut w temp. 150-180 stopni.
Moje uwagi:
- u mnie każda blacha piekła się ok. 35 minut, ale mam bardzo słaby piekarnik. Najlepiej przed wyjęciem blachy, przepołowić jedno ciasteczko i sprawdzić czy upieczone
- tylko ciastka z pierwszej blachy mają popękaną warstwę pianki. Ubita pianka z czasem gęstnieje i opada, więc ostatnie posmarowane ciastka miały gładką powierzchnię
- według oryginalnego przepisu, na pokryte pianką ciastka układa się połówki orzechów włoskich. U mnie na niektórych są migdały. Myślę, że o wiele bardzie pasują, choć i one nie są niezbędne
Przepis z książki "Przepisy siostry Anastazji. 100 nowych ciast", pod nazwą "orzechowe fantazje".
ta puszka była pełna tylko przez chwilę, czyli do zdjęcia :)