Churros
            Churros to tradycyjny hiszpański słodki wypiek w kształcie paluszków o przekroju gwiazdy. Sprzedaje się je jako uliczną przekąskę, a także podaje w kawiarniach na śniadanie. Poza Hiszpanią, churros są popularne także w Portugalii, na Filipinach, w USA, Meksyku i niemal całej Ameryce Południowej.
 Jest kilka teorii dotyczących powstania churros, jedna z nich głosi, że inspiracją były uliczne przekąski ze specjalnie rozciąganego ciasta podpatrzone przez portugalskich żeglarzy w Chinach. Pomysł przeciskania ciasta przez szprycę powstał jednak w Europie.
 
 Churros robi się z ciasta zaparzanego, a więc trochę podobnie jak znane nam ptysie, ale... No właśnie. Przeglądając przepisy na największych anglojęzycznych portalach kulinarnych, jak i na zwyczajnych hiszpańkich blogach spotkałam się wyłącznie z przepisami bez użycia jajek, a jedynie z zaparzonej mąki wymieszanej z proszkiem do pieczenia. Natomiast wszelkie przepisy na polskich stronach nakazywały ubijanie zaparzonej mąki z jajkami (tak jak się to robi w przypadku ptysi właśnie). Nie mam pojęcia skąd te różnice, jednak zaufałam hiszpańskojęzycznej wersji i swoje churros zrobiłam bez jajek.
 Trzeba jednak wiedzieć, że obecność jajek w cieście robi dużą różnicę. Ciasto z dodatkiem jajek będzie bardziej delikatne i miękkie – dokładnie takie, jak w przypadku pączków wiedeńskich/hiszpańskich. Ciasto bez jajek, z proszkiem do pieczenia, wyjdzie twardsze, ale... chyba właśnie bardziej autentyczne, o co mi właśnie chodziło.
 
 Należy też wziąć pod uwagę fakt, że surowe ciasto jest dość twarde i zwarte, dlatego używana szpryca musi być porządna i masywna. Można także użyć dobrej jakości, porządnego worka cukierniczego, choć nim wyciska się jeszcze trudniej. Wszelkie jednorazowe woreczki cukiernicze odpadają. Końcówka szprycy powinna być dość szeroka - im szersza, tym łatwiej będzie przez nią przecisnąć ciasto. 
 
 Tradycyjnie usmażone churros obtacza się z cukrem (często z dodatkiem cynamonu lub innych korzennych przypraw) i podaje z sosem czekoladowym. Jeśli ktoś lubi dużo słodkości, można churros maczać w sosie toffi ;)
 
 Churros powstały w ramach wspólnego smażenia tłustoczwartkowych słodkości razem z Zuzią, Pelą i Dobromiłą :)
 
 
 
 
 CHURROS
 2 szklanki mąki,
 2 szklanki wody,
 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia,
 2 łyżki oliwy,
 szczypta soli,
 olej do głębokiego smażenia do obtoczenia:
 3 łyżki drobnego cukru*,
 1 łyżeczka cynamonu
 
 sos:
 2/3 szklanki mleka,
 1 tabliczka gorzkiej lub mlecznej czekolady
 
 
 Wodę i oliwę zagotować w rondlu, zdjąć z ognia i wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą. Mieszać i ubijać drewnianą łyżką, aż ciasto będzie jednolite – początkowo będzie bardzo kleiste i z grudkami, ale po chwili jego konsystencja zmieni się na gładką (w ubijaniu można pomóc sobie mikserem z hakowymi końcówkami do ciast drożdżowych). Jeśli ciasto jest za suche, można dodać odrobinę gorącej wody.
 Ciasto nakładać do szprycy z końcówką w kształcie dużej gwiazdy i wyciskać na blat paski o długości ok. 15cm. Można też wyciskać długie pasy i później pokroić je nożem na krótsze kawałki.
 W szerokim, płaskim garnku rozgrzać olej i smażyć churros partiami, aż będą złocistobrązowe.
 Usmażone churros wyjmować łyżką cedzakową i kłaść na ręcznikach papierowych, aby wchłonęły nadmiar tłuszczu. Następnie jeszcze gorące obtoczyć w cukrze wymieszanym z cynamonem.
 
 Przygotować sos: W rondelku zagotować mleko, następnie dodać podzieloną na kostki czekoladę. Gotować na maleńkim ogniu, mieszając trzepaczką, aż czekolada połączy się z mlekiem. Gotować jeszcze kilka minut, aż sos nieco zgęstnieje i nabierze odpowiedniej konsystencji.
 
 
 * Użyłam zwykłego cukru kryształu, który rozdrobniłam trochę w blenderze. 
 
 
 (przepis m.in. z tej strony)
 
 