Chleb żytni na zakwasie
Przepis pochodzi z blogu Liski - White Plate . Jest to mój pierwszy chleb robiony tylko na samym zakwasie , bez dodatku drożdży . Chleby na zakwasie to wyższa szkoła jazdy , o czym przekonałam się na własnej skórze . Do pieczenia tego chlebka podchodziłam trzy razy - i dopiero za trzecim razem byłam zadowolona z efektu - i to tak na 60-70 % :)
Przepis na zakwas :
- Do czystego słoika wsypać kubek mąki żytniej , wlać kubek ciepłej wody , dodać łyżeczkę naturalnego jogurtu , zamieszać . Zostawić na noc w ciepłym miejscu . Na drugi dzień ponownie dodać kubek wody i kubek mąki . Zamieszać i odstawić na kolejne 24 godziny . Po tym czasie zakwas powinien mieć bąbelki i lekko kwaskowy zapach .
- Słoik z zakwasem powinien być odkryty . Po dokarmieniu mąką i wodą należy go postawić na kilka godzin w temperaturze pokojowej , a później schować do lodówki .
- Im zakwas jest starszy , tym mocniejszy ( mój ma w tej chwili około miesiąca )
I dzień
II dzień
Przepis na chleb :
240 g gorącej wody o temperaturze ok.80 C + 50 g mąki żytniej - dokładnie wymieszać , uważając , żeby nie zrobiły się kluchy i zostawić na noc .
Na drugi dzień wymieszać z :
- 200 g żytniego zakwasu
- 20 g miodu ( ok.1 łyżki )
- 50 g wody
- 300 g mąki żytniej ( dałam typ 720 )
- 1 łyżeczka soli
Wszystko wyrobić ręcznie i zostawić do wyrośnięcia , następnie przełożyć do formy keksowej , naciąć wzdłuż , posmarować oliwą i znowu zostawić do wyrośnięcia na około godzinę . Ciasto jest wyrośnięte , jeżeli podwoi swoją objętość ( moje niestety nie za bardzo chciało rosnąć , pokazało się parę bąbelków - i to było wszystko ) .
Piekarnik nagrzać do 200 C , do nagrzanego wstawić chleb i piec 30 minut w blaszce , potem wyjąć i dopiekać jeszcze ok.10 minut - tu też zrobiłam odstępstwo , bo piekłam cały czas w blaszce - w sumie około 45 minut ( przy poprzednim pieczeniu po wyjęciu z blachy chleb opadł - i wyszedł malowniczy zakalec ) .
Chleb popukany od spodu powinien wydawać głuchy odgłos .
Mój chleb nie wyrósł tak pięknie , jak pieczony na drożdżach , ale był całkiem smaczny . Do ideału sporo mu brakuje , jest bardzo zwarty i ciężki , ale jednak jakoś wyrósł na tym moim nieszczęsnym zakwasie :)
Zakwas miał być wylany , bo stwierdziłam , że nic z niego nie będzie ( po poprzednich niepowodzeniach w pieczeniu ) , ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie - kiedy go zamieszałam , okazało się , że całkiem ładnie pachnie i nawet jakby fermentuje . Postanowiłam , że dam mu ostatnią szansę , dokarmiłam go mąką i wodą - i już wieczorem zaczął fermentować jakbym dodała drożdży !
Nie mogłam się doczekać , kiedy wreszcie ostygnie ten mój chlebek . W końcu się doczekałam - i nawet zrobiłam sobie kanapkę - była całkiem , całkiem ... :) W smaku przypomina trochę chleb staropolski , jest dość wilgotny , ciężki i lekko słodkawy .
Dobry ... , bo swój :)