Chleb - po prostu, chleb
Na dzisiejszej lekcji omówimy produkcję chleba. Otóż, przyszło nam żyć w takich czasach, że niewiele osób wie, jak łatwo jest przygotować ten powszedni specjał. Ja przyznam, sama zaliczałam się do tego grona osób i żyłam w błogiej nieświadomości, sądząc, że do pieczenia chleba należy poczynić odpowiednie przygotowania i poszukać w księgach magicznych tajemne składniki. Mianowicie powód, dla którego ten obrządek owiany był tajemnicą jest wyjątkowo błahy: lenistwo. Łatwiej jest kupić chleb w pierwszym lepszym spożywczaku, niż samemu dodać dwa do dwóch. A tą śmiałą wyliczankę sponsorują następujące składniki: woda i mąka oraz drożdże i sól. Czyż to nie eksplozja prostoty? I nie chcę nic słyszeć o maszynkach do pieczenia chleba. Co to za wytwór, chyba amerykański. Na poziomie drapaczki do pleców, którą użyje się raz, może dwa, dla najwytrwalszych trzy. Reakcja znajomych jest zawsze pozytywna, bo przecież coś takiego powinno ułatwiać życie, bo można to wykorzystać do codziennych czynności. Rzeczywistość jest jednak inna i sami się tego nie dowiemy póki nie spróbujemy. Szkoda słów, zapraszam do kuchni.
na bochenek pieczony w blasze keksowej o dł. 25cm:
- 500g mąki pszennej + 150g maki żytniej - zawsze można użyć tylko mąki pszennej,
- 1 op (7g) drożdży instant - jedyne uzasadnione użycie wytworu naszej cywilizacji,
- 400 ml zimnej wody,
- 1,5 łyżeczki soli - uwierzcie, właśnie tyle, bo inaczej będzie mdły,
- warto dodać jeszcze 2 łyżki oliwy, można dodać otręby pszenne, ziarna słonecznika, nawet podsmażoną cebulę na w/w oliwie... niechaj ciasto na chleb będzie waszym narzędziem do osiągnięcia rozkoszy kulinarnej.
- Z podanych składników zagnieść ciasto. Ja nie używam raczej rąk, bo zawsze większość ciasta na nich mi zostaje. Wyrabiam je niedbale, nożem.
(UWAGA: zmiana taktyki - patrz: komentarz do tego posta zamieszczony przez samego piekarza) - Drugim etapem, bardzo ważnym, jest pozostawienie ciasta do wyrośnięcia, na jakieś 30 min. Można przykryć szmatką, żeby na wierzchu nie utworzyła się sucha skorupa.
- Po tych 30 minutach wracam do kuchni, wyrabiam jeszcze raz to ciasto tym samym nożem w tej samej misce i przekładam do wysmarowanej wyłącznie masłem - blaszki. W tym czasie piekarnik już mi się nagrzewa, a ciasto stawiam blisko piekarnika do wyrośnięcia ostatecznego - jakieś 50 - 60 minut. Stawiam nawet na piekarniku.
- Po tym czasie, odrywam się od telewizora i wkładam wyrośnięte już ciasto do piekarnika na 45 minut i ani minuty dłużej - jak już to krócej, tak już po 30 minutach można zacząć obserwować, czy nie jest już przypadkiem dobre. Co ważne, wiem z autopsji, nie należy czekać aż skorupka na wierzchu będzie brązowa tak, jak przy plackach - to wielki, bardzo wielki błąd. Wierzch ciasta powinien się co najwyżej zażółcić lekko, nadal pozostając bladym plażowiczem. Taka brązowa skórka jest nie do ukrojenia... Słowo honoru.