Botwinka
Wiosna. Jest pięknie i ciepło. Nie pamiętam takiego kwietnia. Rokrocznie w kwietniu miałam potrzebę natychmiastowego wyjechania gdzieś daleko do ciepłych krajów „bo przecież maj za pasem, a tu tak zimno i paskudnie”. Ale nie w tym roku. Nagroda za dobre sprawowanie? Ocieplenie klimatu? Czy przypadek? Wszystko jedno co :). Ważne, że ta naturalna fototerapia zrobiła swoje i teraz rozpiera mnie energia. Jeszcze tylko kilka kilogramów trzeba by zgubić, bo okropnie mi się przytyło od zeszłego lata...
Kilka dni temu w ogrodzie u Rodziców skosiliśmy trawę, napowietrzyliśmy trawnik areatorem i grabiliśmy obumarłe źdźbła, które nie pozwalały rosnąć młodej trawce. Ach cóż to był za piękny zapach! - ni to siano, ni trawa. Mogłam tak stać i wdychać wiosenne zapachy ziemi, one też ładują baterie!
Wczoraj wypakowałam wszystko z mojej zimowej, czarnej, skórzanej torebki i włożyłam ją głęboko do szafy. Kilka najpotrzebniejszych drobiazgów przełożyłam do letniej, bawełnianej, malutkiej torebeczki, którą wydziergałam podczas długich zimowych wieczorów. Będzie mi towarzyszyła przez najbliższe pół roku :)
Oprócz zimowej torebki, pożegnałam również zimowe zupy. Zamiast krupniku, kapuśniaku i fasolowej, zrobiłam pierwszą w tym roku botwinkę. Pycha!
Botwinka
6 porcji
1,5 l bulionu warzywnego (wywaru z włoszczyzny)
1 pęczek botwinki
kilka kropel soku z cytryny
0,25 szkl. śmietanki
sól do smaku
opcjonalnie koperek
jajka na twardo (po jednym na porcję zupy)
Botwinkę umyć pod kranem. Oddzielić liście od buraczków. Buraczki pokroić w plasterki, łodygi pokroić na kawałki dł. około 3 cm, wrzucić do wywaru i gotować 10 min. Po tym czasie wrzucić pokrojone na mniejsze części liście i gotować następne 10 minut. Zupę posolić, wcisnąć odrobinę cytryny, wlać śmietankę i wymieszać mątewką. Podawać z jajkiem na twardo pokrojonym na ćwiartki. Jeśli chcemy, można posypać koperkiem.