Baranio-dyniowa, jesienna zupa pasterska.
Zniknąłem ostatnio, przepadłem, wsiąkłem, nie było mnie i nie było. Nie jest łatwo łączyć pracowanie i blogowanie. Pracowanie i gotowanie, jeszcze jakoś, ale jeszcze blogowanie… ech… A ponadto, kocham swoją pracę, ale prawda jest taka, że komputer na dłuższą metę wysysa życie… i jeszcze jesień do tego... ech…
No! Dość tych utyskiwań.
Dynie mi moi kochani wyrosły jakieś takie nijakie. Na ozdobę chyba… małe takie, a twarde jak pierón. Ja się spodziewałem wielkich pękatych kul, a tutaj jakieś tykwy za przeproszeniem. Więc dumałem długo jakby te dziady jedne spożytkować, a jako, że napatoczyła mi się skądinąd baranina, to wydumałem. Zupę! Gulasz taki właściwie… Nazwałem sobie to to jesienna zupa pasterska – no bo tak sobie pomyślałem, że jakbym był pasterzem i dorwał gdzieś kawałek dyni, to na pewno bym właśnie taką zupę popełnił, coby mnie grzała w jesienne wieczory, że hej!
0,5 kg. Mięsa baraniego na gulasz.
1 kg wydrążonego miąższu z dyni.
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki rozmarynu
2 łyżki octu
2 łyżki oliwy
0,5 litra wody
łyżeczka soli
2 łyżeczki papryki słodkiej
Łyżeczka papryki ostrej
3 łyżki keczupu
Szczypta majeranku
Parę ziaren ziela angielskiego
2 liście laurowe
200g śmietany 12lub18%
1 kopiata łyżka mąki.
Mięso kroimy w kostkę, czosnek wyciskamy do rozmarynu, dodajemy ocet i oliwę, w tej mieszance obtaczamy mięso i odstawiamy do lodówki na ok. godzinkę, półtorej. Ja oczywiście wciąż używam suszonego rozmarynu, z powodu, że dziadostwo mnie nie lubi i nie chce u mnie rosnąć i schnie i co tylko, a nowych, z przemrożonych nasion jeszcze nie wyhodowałem. Ale jeśli ktoś ma świeży rozmaryn to tym lepiej dla niego.
W garnku rozgrzewamy oliwę i wrzucamy na nią mięso, smażymy ze wszystkich stron. Dorzucamy miąższ z dyni pokrojony w kosteczkę, czy jak tam wam wyjdzie - ja wydłubywałem z tej dyni łyżką, więc był w takie … hmmm… piórka bym powiedział. Dusimy razem na średnim ogniu, ok. 10-15min. aż dynia zacznie mięknąć. Następnie dolewamy wodę, i dosalamy całość. Dorzucamy tez przyprawy – liście laurowe, ziele angielskie, paprykę i majeranek. Gotujemy jakieś 20 min. mieszając co jakiś czas. Po tym czasie dodajemy jeszcze keczup. Ja dałem 3 duże łyżki – ale zależy od waszego smaku. Gotujemy jeszcze chwilkę. W międzyczasie dynia powinna się prawie całkiem porozpadać zagęszczając naszą zupę. Odławiamy liście laurowe i ziele angielskie.
W miseczce mieszamy śmietanę z mąką i wlewamy całość do zupy. Dokładnie mieszamy, gotujemy na małym ogniu z 5 min, po czym rozlewamy do miseczek i podajemy.
Ja te małe dynki wziąłem i wydrążyłem i zrobiłem z nich takie miseczki – w nich właśnie podałem tą zupę. Oczywiście wywołało to ogólny zachwyt, bo trzeba przyznać całkiem fajnie wyglądało, ale tak szczerze – nie miało wpływu na smak, więc jak takich nie macie, to się nie przejmujcie wcale.
Połączenie aromatów rozmarynowo –czosnkowych świetnie sprawdza się w kompilacji z baraniną, razem przełamując dyniową łagodność, czy nawet lekką mdłość chwilami. Całkiem mi to odpowiadało muszę przyznać i goście też zadowoleni bardzo byli. No i dobrze, tyle przynajmniej pożytku z tych dyniów – dziadygów niewyrośniętych było.
A wy jak kiedyś dostaniecie od kogoś nasiona dyni, to się upewnijcie co to za rodzaj i czy na pewno duże i ładne dynie do jedzenia z tego będą, czy może to jakaś kolejna odmiana ozdobnych nie jest…
No! Dość tych utyskiwań.
Dynie mi moi kochani wyrosły jakieś takie nijakie. Na ozdobę chyba… małe takie, a twarde jak pierón. Ja się spodziewałem wielkich pękatych kul, a tutaj jakieś tykwy za przeproszeniem. Więc dumałem długo jakby te dziady jedne spożytkować, a jako, że napatoczyła mi się skądinąd baranina, to wydumałem. Zupę! Gulasz taki właściwie… Nazwałem sobie to to jesienna zupa pasterska – no bo tak sobie pomyślałem, że jakbym był pasterzem i dorwał gdzieś kawałek dyni, to na pewno bym właśnie taką zupę popełnił, coby mnie grzała w jesienne wieczory, że hej!
0,5 kg. Mięsa baraniego na gulasz.
1 kg wydrążonego miąższu z dyni.
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki rozmarynu
2 łyżki octu
2 łyżki oliwy
0,5 litra wody
łyżeczka soli
2 łyżeczki papryki słodkiej
Łyżeczka papryki ostrej
3 łyżki keczupu
Szczypta majeranku
Parę ziaren ziela angielskiego
2 liście laurowe
200g śmietany 12lub18%
1 kopiata łyżka mąki.
Mięso kroimy w kostkę, czosnek wyciskamy do rozmarynu, dodajemy ocet i oliwę, w tej mieszance obtaczamy mięso i odstawiamy do lodówki na ok. godzinkę, półtorej. Ja oczywiście wciąż używam suszonego rozmarynu, z powodu, że dziadostwo mnie nie lubi i nie chce u mnie rosnąć i schnie i co tylko, a nowych, z przemrożonych nasion jeszcze nie wyhodowałem. Ale jeśli ktoś ma świeży rozmaryn to tym lepiej dla niego.
W garnku rozgrzewamy oliwę i wrzucamy na nią mięso, smażymy ze wszystkich stron. Dorzucamy miąższ z dyni pokrojony w kosteczkę, czy jak tam wam wyjdzie - ja wydłubywałem z tej dyni łyżką, więc był w takie … hmmm… piórka bym powiedział. Dusimy razem na średnim ogniu, ok. 10-15min. aż dynia zacznie mięknąć. Następnie dolewamy wodę, i dosalamy całość. Dorzucamy tez przyprawy – liście laurowe, ziele angielskie, paprykę i majeranek. Gotujemy jakieś 20 min. mieszając co jakiś czas. Po tym czasie dodajemy jeszcze keczup. Ja dałem 3 duże łyżki – ale zależy od waszego smaku. Gotujemy jeszcze chwilkę. W międzyczasie dynia powinna się prawie całkiem porozpadać zagęszczając naszą zupę. Odławiamy liście laurowe i ziele angielskie.
W miseczce mieszamy śmietanę z mąką i wlewamy całość do zupy. Dokładnie mieszamy, gotujemy na małym ogniu z 5 min, po czym rozlewamy do miseczek i podajemy.
Ja te małe dynki wziąłem i wydrążyłem i zrobiłem z nich takie miseczki – w nich właśnie podałem tą zupę. Oczywiście wywołało to ogólny zachwyt, bo trzeba przyznać całkiem fajnie wyglądało, ale tak szczerze – nie miało wpływu na smak, więc jak takich nie macie, to się nie przejmujcie wcale.
Połączenie aromatów rozmarynowo –czosnkowych świetnie sprawdza się w kompilacji z baraniną, razem przełamując dyniową łagodność, czy nawet lekką mdłość chwilami. Całkiem mi to odpowiadało muszę przyznać i goście też zadowoleni bardzo byli. No i dobrze, tyle przynajmniej pożytku z tych dyniów – dziadygów niewyrośniętych było.
A wy jak kiedyś dostaniecie od kogoś nasiona dyni, to się upewnijcie co to za rodzaj i czy na pewno duże i ładne dynie do jedzenia z tego będą, czy może to jakaś kolejna odmiana ozdobnych nie jest…