"Zrób mi steka"... O steku.
A raczej 'zrób s o b i e steka' musiałabym powiedzieć ja, bo to ja jestem od P. bardziej mięsożerna.
Lubicie steki? Kochani, ja lubię. Mam nadzieję, że w tym miejscu, wegetarianie mnie nie znienawidzą... Lubię b a r d z o. Cóż, mam wrażenie że ‚z wiekiem’ staję się coraz bardziej mięsożerna. Upodabniam się do moich kotów, maybe?
Jako dziecko nie chciałam jeść mięsa, i moja determinacja przejścia na wegetarianizm jak tylko będę mogła, jak ‚będę dorosła’, była niezachwiana i trwała lata. Mięso mogło dla mnie istnieć, zamiast kotleta wybierałam warzywa, kluski i placki. Zamiast wędliny, na chleb kładłam wędzonego łososia, sery i pomidory z cebulą i solą. Jedyne mięso, do jakiego dawałam się przekonać to gotowane z rosołu, zmielone jak do pierogów czy krokietów.
Tak było. Potem jadłam kontrolowanie, sprawdzając sumiennie każdy kawałek zanim wzięłam go do ust. Czy nie tłusty, czy nie przerośnięty. Dalej nie przepadając.
A dziś? Mogę żyć bez mięsa, nie mam z tym najmniejszego problemu. Gotując niemal codziennie, robię zwyczajnie to, na co mam ochotę i często są to dania bezmięsne. Zresztą sami widzicie, co na bloga wrzucam :) Ale dobre mięso lubię. Na urodzinach babci, stawiam sobie miseczkę z tatarem w zasięgu ręki :-) Lubię dobrze zrobiony karczek z grilla. I stek. Dla siebie rare, dla P. well done.
Tak się w życiu smaki zmieniają.
Dziś, najprostszy, klasyczny stek z rostbefu - spędziłam kilka dobrych minut na wybieraniu naprawdę ładnych kawałków mięsa. Warto. Oczywiście, możecie przygotować stek również z innego kawałka mięsa np. z antrykotu czy z polędwicy wołowej. Dzisiejszy opis przygotowania potrawy, postanowiłam nieco bardziej rozbudować, żeby wszystkie info się w tym jednym miejscu znalazły.
* * *
Stek z rostbefu. /porcja dla dwóch osób/
2 kawałki rostbefu, każdy ok 200 g dobrej jakości; oliwa; łyżka masła klarowanego; sól i świeżo mielony pieprz /u mnie kolorowy/
Na masło ziołowe:
2 łyżki masła; sól i świeżo mielony pieprz; świeża bazylia, tymianek, rozmaryn, drobniutko posiekane
Wszystkie składniki mieszamy do połączenia, formujemy porcje łyżką, odkładamy do lodówki do schłodzenia. Podajemy zimne.
Dodatkowo: rukola, do podania świeże pieczywo
Tak jak wspominałam wcześniej, steki możecie wykonać z rostbefu (jak ja tutaj), z antrykotu lub polędwicy wołowej. Ważne, aby mięso wyciągnąć z lodówki odpowiednio wcześniej, w momencie smażenia powinno mieć temperaturę pokojową. Pół godziny przed smażeniem śmiało możecie natrzeć mięso odrobiną oliwy, solą i pieprzem (używam różowej soli himalajskiej i świeżo zmielonego kolorowego pieprzu), często używam też kilku listków świeżego rozmarynu.
Na patelni rozgrzewamy klarowane masło.
Kładziemy steki, smażymy na średnim ogniu ok 2- 3 minuty z jednej strony - wszystko zależy od grubości naszego steka. Stopnie wysmażenia i wszystko co z nimi związane, bardzo fajnie opisane są tutaj - poczytajcie! Ja lubię mojego steka rare, w restauracji, kiedy nie widzę kawałka mięsa na surowo, wolę well done.
Pamiętajcie, żeby smażąc steka, nie dociskać mięsa do patelni, nie nakłuwać widelcem (tracimy cenne soki) i odwrócić na drugą stronę tylko raz! Dobrze jest wziąć kawałek mięsa w szczypce i obsmażyć krótko również brzegi - zamkniemy wtedy pory mięsa i zachowamy maksimum soków a co za tym idzie, smaku.
Usmażone mięso odkładamy na drewnianą deskę na 2 - 3 minuty, żeby odpoczęło.
Steka podałam z masłem ziołowym i rukolą.
Podajcie z czym tylko chcecie, lubicie :)
Smacznego!