Weekendowa piekarnia - Chałka na zakwasie
Dziecko u Babci, a my codziennie po pracy, wieczorem, idziemy na długi spacer po lesie. Wracamy, jak już jest ciemno. Chociaż mieszkamy w tej okolicy już ponad trzy lata, dopiero w tym roku odkrywamy las, ogromny las, który mamy pod nosem. Wczoraj trafiliśmy na bardzo rozległe bagna porośnięte charakterystyczną spiczastą trawą i otoczone mnóstwem jagód oraz widzieliśmy dwie sowy:) Za dnia taka atrakcja by się nam nie trafiła:) Oboje widzieliśmy te piękne ptaki pierwszy raz w życiu poza zoo.
Właśnie wychodzimy się na kolejną wieczorną wyprawę, a póki co, pokażę Wam okrągłe chałki, które upiekłam w ramach Weekendowej Piekarni. Wybrałam przepis Jej z blogu Na kruchym spodzie. Koniecznie chciałam sprawdzić jak smakuje wypiek na zakwasie pszennym, bo nigdy jeszcze nie próbowałam. Chałka wyszła (a raczej wyszły, bo zrobiłam dwie) pysznie! Trochę zatraciła charakterystyczny kształt plecionki, ale jest bardzo dobra w smaku!
Nic nie zmieniałam w przepisie, więc kopiuję go za gospodynią:)
Moje chałki mają takie ciemne punkciki na skórce, ponieważ posypałam je mąką pszenną razową w czasie rośnięcia, żeby nie przykleiły mi się do folii.
Chałka na zakwasie
Poprzedniego dnia wieczorem przygotowuje kwaśne ciasto:
-35g aktywnego pszennego zakwasu
(można wziąć 10 g żytniego i odświeżyć go rano 20g wody i 30g mąki pszennej chlebowej, jeszcze bardziej aktywny zakwas uzyskamy odświeżając go kilkukrotnie co 12 godzin, resztę zachowujemy do kolejnego wypieku, przechowujemy w lodówce i odświeżamy co tydzień oraz zawsze na 12 godzin przed kolejnym wypiekiem).
-80g ciepłej wody
-135g mąki pszennej chlebowej
W misce mieszamy wodę z zakwasem, a następnie wsypujemy mąkę. Dokładnie wyrabiamy na jednolite ciasto. Przykrywamy folią i dostawiamy na 8 do 12 godzin.
Następnego dnia przygotowujemy ciasto właściwe:
-60g ciepłej wody
-3 jajka i jedno do wysmarowania chałek
-8g soli
-55g oleju roślinnego (ja optuję za roztopionym masłem)
-65g delikatnego miodu (akacjowego, lipowego, kwiatowego) lub 60g cukru
-400g mąki pszennej chlebowej
-200g kwaśnego ciasta
W dużej misce ubijamy wodę, jajka, tłuszcz, miód i sól, a następnie wsypujemy stopniowo mąkę, całość mieszając drewnianą łyżką. Powstanie nam postrzępione ciasto. Dodajemy kwaśne ciasto i wszytko razem mieszamy. Wykładamy na stolnicę, w tym czasie ciasto się lepi do rąk, ale nie warto się tym przejmować. Na stolnicy oprószonej mąką wyrabiamy ciasto wilgotnymi dłońmi przez około 8-9 minut ( nie dłużej niż 10 minut). Ciasto powinno być zwarte o konsystencji ciastoliny. Miskę po cieście myjemy w gorącej wodzie, wycieramy do sucha i do takiej nagrzanej miski wkładamy ciasto, przykrywamy folią i odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. W tym czasie ciasto może wcale nie urosnąć!
Po tym czasie wykładamy na omączoną stolnicę. Dzielimy na tyle części, ile planujemy zrobić chałek. Dalsze instrukcje dotyczą jednej chałki.
Ciasto wałkujemy. Dzielimy nożem na pół. I każdą część rolujemy. Następnie rolkę wałkujemy dłońmi tak by uzyskać długi, cieńszy na końcach wałeczek. Każdy wałeczek składamy na pół i podwieszamy na patyczku, a następnie zaplatamy jedno ramię na drugie, aż do końca. Patyczkiem wykonujemy jeszcze kilka skrętów w przeciwnym kierunków. Kto kiedykolwiek kręcił się na sznurkowej huśtawce, wie o co chodzi. Z drugim wałeczkiem postępujemy tak samo. Oba wałki układamy na blasze lub w okrągłej formie wyłożonej pergaminem.
Zostawiamy do wyrastania na 5 godzin.
Piekarnik rozgrzewamy pod koniec wyrastania do 180 st. C. Przed pieczeniem chałki smarujemy jajkiem rozkłóconym ze szczyptą soli. Pieczemy 500g chałki 25-35 minut, większą 45 minut.