Szkockie bułeczki śniadaniowe
Najlepsze na ciepło , zaraz po upieczeniu. Podobno w Szkocji
są to ulubione bułeczki , serwowane najczęściej ze smażonym jajkiem i bekonem. Ja zrobiłam z nich na świeżo tradycyjne kanapki , a na drugi dzień , choć już nieco czerstwe , świetnie sprawdziły się jako zapiekanki.
Źródło: Ch. Ingram i J. Shapter "The book of bread".
Składniki na 10 bułeczek:
- 450 g mąki
- 2 łyżeczki soli
- 20 g świeżych drożdży (dałam 7 g suszonych)
- 150 ml (2/3 szkl.) letniego mleka
- 150 ml letniej wody
- 2 łyżki mleka do posmarowania bułeczek
Makę przesiać z solą do dużej miski. Na środku zrobić wgłębienie , wlać do niego drożdże rozpuszczone w mleku , dolać wodę , wymieszać i zagnieść miękkie ciasto (w misce , nie na stolnicy). Miskę przykryć naoliwioną folią i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę lub do podwojenia objętości.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na lekko posypaną mąką stolnicę , trochę pougniatać w celu odgazowania i podzielić na 10 równych kawałków. Każdy z nich rozwałkować na kształt owalu (10 x 7,5 cm) lub kółka (9 cm). Poukładać na natłuszczonych blachach w dość dużych odstępach , przykryć lekko naoliwioną folią i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 30 minut. W międzyczasie nagrzać piekarnik do 200 st.C. Każdą wyrośniętą bułeczkę lekko nacisnąć trzema środkowymi palcami w celu pozbycia się nadmiaru pęcherzyków powietrznych. Z wierzchu posmarować mlekiem i oprószyć mąką. Piec 15 - 20 minut , do lekkiego zbrązowienia. Ponownie lekko posypać mąką (chociaż nie wiem co by to miało na celu - ja nie dość , że nie posypywałam drugi raz , to jeszcze pozbyłam się nadmiaru mąki). Podawać ciepłe.