smalec domowy z jabłkiem
od czasu do czasu nachodzi mnie przemożna chęć na smalec, taki do chleba. pamiętam, jak mój tata robił go kiedyś.. cały proces, kawałek po kawałku. ale że sposób mojego taty nie do końca mi pasował (na smalcu w kostkach się opierał) poszukałam sama jakiegoś przepisu "od zera". i znalazłam TUTAJ. oczywiście - moje wykonanie a przepis oryginalny rozbiegają się, jak zwykle - przecież nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła! :)
składniki, w mojej wersji:
- słonina wieprzowa bez skóry - 1,2 kg
- boczek wędzony - 45dag
- jabłka - sztuk dwie
- sól - 2 łyżki stołowe
- cebula - cztery duże sztuki
przygotowanie:
z racji nieposiadania maszynki do mielenia mięsa (i nie wpadnięcia na pomysł zmielenia w mięsnym, gdzie kupowałam słoninę...) pokroiłam we względnie drobną kostkę słoninę, i - posypawszy solą - wrzuciłam ją do garnka (pojemność ponad 2l, ciut więcej może? nie wiem, średnica 20cm, ten z odpinaną rączką ;)), w którym na małym ogniu powoli się topiła. jak już większość się stopiła, i powstały drobne, złote skwarki...
...dorzuciłam startą na grubej tarce cebulę, oraz drobno pokrojony boczek. wszystko się tłoczyło w garnku razem przez jakieś 20-30 minut (nie wiem dokładnie, czytałam książkę :D), na małym ogniu. należy mieszać co jakiś czas, żeby równomiernie cebula się szkliła, a boczek przysmażał. gdy skwarki są już "takie akurat" dodajemy jabłka (obrane ze skóry i środka, oczywiście!) pokrojone w drobną kostkę - i przez kilkanaście minut pozwalamy im pływać sobie w smalcu.
gdy jabłka zaczynają robić się przejrzyste wyłączamy gaz, i udajemy się do innych spraw, a naszemu smalcowi pozwalamy jeszcze sobie postać i poczekać na dalszy rozwój sytuacji. (ja akurat wyszłam z domu na jakieś 40minut). po przerwie - wzięłam tłuczek do ziemniaków, i użyłam go kilka razy, żeby "stłuc smalec" (tak, jak się tłucze ziemniaki :D) - czyli żeby jabłka rozdrobnić, i móc wymieszać je gładko z resztą prawie gotowego już smalcu. prawie - bo produkt jeszcze jest płynny, i żeby nadawał się do spożycia - należy go schłodzić.
z podanej porcji składników mnie wyszło trochę ponad 2 litry - sporo! jak ktoś jada sam, sporadycznie - to polecam podzielić składniki i zrobić mniejszą porcję.
przyznam: mój ostatni hit śniadaniowy - z plastrami ogórka małosolnego :) mniam!