Prosty pszenny chleb z siemieniem lnianym
Nie ma się co oszukiwać nie jestem ostatnio konsekwentna jeśli chodzi o wypiek domowego pieczywa.
Zazwyczaj mam wielkie plany: " 3 dni przed pieczeniem wstawię zakwas.." albo "Teraz będzie chleb żytni razowy, na 100% zakwasie, bez grama drożdży" i ... na tym się kończy :-)
Albo w natłoku codziennych zdarzeń zapominam wstawić ten zakwas w ogóle, albo nie pamiętam, aby go wieczorem lub rano dokarmić i niestety zostaje "zjedzony" przez pleśń. Lub też zwyczajnie jak już ten zakwas jest i domaga się wykorzystania, to akurat "usypiam" go wstawiając calutki słoik do lodówki, bo zamarzył mi się nagły wyjazd. Tak to właśnie ostatnio ze mną jest :-)
Ale przecież nie zawsze tak było...
Pamiętam doskonale siebie sprzed kilku lat, gdy dokładnie odmierzałam każdą łyżkę mąki, gdy po nocy składałam chleby i cierpliwie czekałam, aż wyrosną. A największym zmartwieniem całego dnia było to, że kolejny bochenek nadaje się dla ptaków albo dziadkowych kur, bo pofolgowałam z mąką i wyszedł mi zakalec. Na pewno ten czas dał mi wiele, mogłam się nauczyć, że nierzadko mniej znaczy więcej. Był to również etap ćwiczenia w sobie cierpliwości, bo przecież jeśli poczekasz jeszcze godzinkę, to chleb odpłaci Ci się niesamowitym smakiem i piękną strukturą.
Owocne czasy nauki, odkrywania nowych smaków i udowadniania sobie, że przecież potrafię.
Wraz upływającymi latami przyszedł ten moment w którym obecnie jestem.
Stoję teraz u progu samodzielnego życia, dużo się martwię, śmieję i płaczę.
Od niedawna na moim serdecznym palcu błyszczy się zaręczynowy pierścionek.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika waniliowa chmurka (@waniliowachmurka) 5 Sie, 2016 o 12:07 PDT
I wraz z tą nową rzeczywistością znów odradza się we mnie potrzeba wypiekania chleba.
Takiego najprostszego, domowego bez grama wzmacniaczy smaku i konserwantów. I choć nie jest to (na razie) chleb na własnym zakwasie, to mimo wszystko smakuje wyjątkowo i w pełni nas zadowala.
Bo jest mój, upieczony z miłości do najbliższych.
Zostawiam Cię z nowym przepisem na chleb, jeśli szukasz więcej inspiracji koniecznie zajrzyj do zakładki domowe pieczywo. Znajdziesz tam całe mnóstwo przepisów na bułki, bułeczki, focaccie i chleby.
Chleb pszenny z siemieniem lnianym
/ przepis własny, składniki na 1 duży bochenek/
- 470 g mąki pszennej
- 30 g siemienia lnianego
- 380 g ciepłej wody
- 1 kulka wielkości orzecha włoskiego świeżych drożdży
- 10 g soli
- 1 łyżeczka oliwy lub oleju
dodatkowo:
- otręby pszenne i mąka (do posypania)
Do dużej miski wlewam ciepłą, ale nie gorącą! wodę, dodaję świeże drożdże, sól, cukier i dokładnie mieszam za pomocą trzepaczki.
Następnie przesiewam do miski mąkę pszenną oraz wsypuję siemię.
Mieszam wszystko łyżką przez ok. 5 minut , ciasto będzie dosyć klejące.
Następnie przykrywam miskę lnianą ściereczką i zostawiam na całą noc - ok. 10-12 h do wyrośnięcia.
Rano rozgrzewam przez 25 minut żeliwny garnek w piekarniku nagrzanym do 250 stopni C.
"Uzbrojona" w grube rękawice kuchenne wyjmuję rozgrzany garnek z piekarnika, ostrożnie zdejmując z niego pokrywkę, podsypuję mąką i otrębami dno garnka i przekładam do niego wyrośnięte ciasto chlebowe.
Wyrównuję wierzch, posypuję odrobiną mąki, ostrożnie przykrywam pokrywką (znów uważam, żeby się nie poparzyć!). Na dnie piekarnika umieszczam małą foremkę wypełnioną kostkami lodu (dzięki temu chleb będzie miał chrupiącą, złocistą skórkę).
Obniżam temperaturę piekarnika do 230- 220 stopni C. i piekę w nim chleb przez 40 minut.
Po 25 minutach zdejmuję pokrywkę i dopiekam już bez niej.
Po upieczeniu przekładam bochenek na kuchenną kratkę i czekam, aż ostygnie. Przechowuję go zawiniętego w lnianą ściereczkę.
Smacznego!
Śledź mój profil na Facebooku i Instagramie!
______________________________♥_________________________