PROSTY JASNY CHLEB NA ZAKWASIE
Kiedyś była już notka z tym chlebem w roli głównej , ale nie podawałam wtedy przepisu , tylko odnośnik do strony. Był to mój pierwszy chleb na zakwasie i jak się później okazało , nasz ulubiony. Teraz piekę go przynajmniej dwa razy w tygodniu , więc pomyślałam , że muszę zapisać recepturę na blogu zanim znowu gdzieś przepadnie (autorka w międzyczasie zmieniała adres swojej strony).
Chleb nie jest pracochłonny , choć jego przygotowanie jest rozłożone w czasie - pierwszego dnia wieczorem robię zaczyn , następnego dnia wyrabiam ciasto , a piekę dopiero trzeciego dnia rano. Można przyśpieszyć ten proces i upiec chleb dzień wcześniej , ale warto poczekać , bo długie leżakowanie w chłodzie bardzo dobrze wpływa na strukturę miąższu i na smak chleba.
Z tego przepisu korzystam już od dosyć dawna i właściwie za każdym razem chleb wychodzi troszkę inny - zawsze bardzo smaczny , ale nigdy do końca nie wiadomo jaki dokładnie przybierze kształt , czy dobrze wyrośnie albo , czy może wyrośnie aż za bardzo. Przez dłuższy czas dodawałam jedną łyżkę zakwasu i chleb rósł jak szalony , ale bywało , że i na dwóch łyżkach bardzo niemrawo się podnosił. Może to wina mąki , może temperatury (np. ostatnio jest u nas znacznie chłodniej niż zazwyczaj) albo siły wyższej ;-) W każdym bądź razie chlebek jest wspaniały i raz jeszcze dziękuję Mirabbelce za ten przepis.
Na zaczyn:
- 5 łyżek mąki pszennej (typ 550)
- 1/2 szklanki wody (plus 1-2 łyżki)
- 1-2 łyżki zakwasu żytniego
Składniki zaczynu wymieszać, przykryć i zostawić do przefermentowania na 12-16 godzin w temperaturze ok. 21 st. C.
Następnego dnia potrzebujemy w kuchni około 3 godzin z przerwami, aby:
Dodać do przefermentowanego zaczynu:
- 400 g mąki pszennej typ 550 (używam chlebowej)
- 50 g mąki żytniej
- ok. 1 szkl. wody
- 1 łyżeczkę soli
Wymieszać wszystkie składniki ciasta , oprócz soli. Wyrabiać tylko tak długo, żeby składniki się połączyły. W razie potrzeby dodać wody lub mąki. Gotowe ciasto odstawić przykryte folią na około 30 minut. Dodać sól i wyrobić jeszcze raz (przez ok. 2 minuty). Ciasto powinno być niezbyt ścisłe.
Sól możemy rozpuścić w połowie łyżeczki letniej wody i dopiero wtedy dodać do ciasta. Mamy wówczas nie tylko pewność, że dobrze rozprowadzi się w masie chlebowej, ale przez dodanie jeszcze odrobiny wody zmienimy konsystencję ciasta na nieco luźniejszą. A im mniej ścisłe ciasto uda nam się zrobić i uformować jednak z niego bochenek, tym lepszy efekt końcowy.
Wyrobione ciasto włożyć do miski lekko wysmarowanej olejem, obrócić żeby całość pokryła się warstewką tłuszczu (łatwiej będzie wyjmować do odgazowania) i odstawić do wyrośnięcia, łącznie na około 2 i 1/2 godziny.
Po 50 minutach lekko wyrośnięte ciasto wyjąć, a raczej wyrzucić z miski na lekko oprószony mąką blat. Odgazować, czyli rozpłaszczyć na blacie w formie prostokąta, podzielić go w myślach na 3 części, założyć dolną na górną, lekko przyciskając, potem górną na dolną tak samo (tak jak składamy papier listowy), potem lekko założyć krótsze boki do środka, formując kulę i z powrotem do miski na kolejne 50 minut. Powtórzyć czynność odgazowywania i składania bochenka i znów odstawić na 50 minut.
Po tym czasie i ostatnim wyrośnięciu uformować delikatnie podłużny , bądź owalny bochenek, ułożyć go w koszyku do wyrastania lub w misce wyłożonej ściereczką i posypanej mąką , do ostatniego wyrośnięcia na ok. 2 lub 2 i 1/2 godziny w temperaturze ok. 24 st.C lub też w zimnie w temp. 10 st.C na ok. 8 godzin , a w lodówce nawet 16 godzin (wyrastanie chleba w chłodnym miejscu jest bardzo polecane) - u mnie leżakuje w lodówce nawet dłużej niż 16 godzin.
Po całkowitym wyrośnięciu odwrócić energicznie koszyk, wyłożyć ostrożnie chleb na łopatę posypaną mąką, naciąć i włożyć do piekarnika (u mnie bezpośrednio na blachę).
Piec w temperaturze 240 st.C przez ok. 40-45 minut (ja zawsze piekę w nieco niższej temperaturze ok. 220 st.C przez 40 minut , nie dłużej).